niedziela, 12 października 2014

Rozdział 64

- Witaj kochanie.
- Cześć - powiedziałam zaspanym głosem.
- Jak się spało ?
- Z moimi największymi skarbami ? Cudownie. - odpowiedziałam i lekko musnęłam usta męża.
Wstałam wzięłam prysznic, założyłam na siebie coś wygodnego, a później ubrałam Lenę i Liama. Po chwili wszedł do nas Matt
- Carson musisz zejść na dół, trener na Ciebie czeka.
- Coś się stało ?
- Nie wiem, miałem tylko przekazać.
- Okey, to idę, będę za chwilę.
Carson wyszedł, a Matt usiadł na łóżku i zaczął łaskotać Maluchy.
- No opowiadaj chłopie co u Ciebie ?
- Dobrze - powiedział Matt, wdychając przy tym bardzo ciężko
- No nie udawaj. Mów co Ci jest.
- No właśnie, Ala jest zła i nie odbiera telefonów. Zaczyna mnie to powoli denerwować. Oboje zachowujemy się jak małe dzieci, które nie potrafią ze sobą rozmawiać.
- Ale o co poszło ?
- Sam nie wiem, teraz jej wszystko przeszkadza i kompletnie wszystko bierze na serio.
- Nie ma się co jej dziwić, kobiety w ciąży mają humorki, poza tym ona jest ciągle sama. Nie ma Ciebie przy niej i to jej najbardziej przeszkadza.
- Co ja mam zrobić, przecież to nie zależy ode mnie.
- Ja to wiem, ona też. Ale zrozum ma teraz taki czas, że jest jej bardzo ciężko.
- Chciałem wczoraj porozmawiać z Katy, ale nic z tego.
- Ona jest teraz w Warszawie ?
- A czemu nie przyjechała ?
- Nie mam pojęcia.
- Zadzwonię dzisiaj do niej i na spokojnie pogadam, ale też musisz wiedzieć, że ona potrzebuje twojego wsparcia.
- Ja też go potrzebuje. Wspieram ją najbardziej jak tylko mogę. Ale też jestem sam i tęsknię
- Ja Ci wierzę, zadzwonię do niej i zapytam co się dzieje.
- Nie mogę teraz do niej pojechać.
- Ona to wie, ale jest jej ciężko. Nie przejmuj się, wszystko się wyjaśni już dzisiaj, obiecuję Ci.
- Mam nadzieję, dzięki. Dobra lecę, bo zaraz Carson się skuma, że trener go nie wzywał.
- Hahaha, jesteście obaj siebie warci.
- To do zobaczenia wieczorem, jeszcze raz dzięki.
- A co jest wieczorem ?
- A ty nic nie wiesz ?
- A coś powinnam ?
- To w takim razie twój mąż Ci powie, ja spadam.
- Czekaj, no Matt powiedz mi.
- Paaaa- krzyczał już z korytarza.

Po dosłownie minucie przyszedł Carson bardzo zmieszany tą sytuacją, ale nie tłumaczyłam mu tego wszystkiego. Ale okazało się, że szybko musi jechać na badania, więc jak na razie ze spaceru nici.
- Przepraszam kochanie.
- Nie masz za co przepraszać, ja to rozumiem.
Carson poszedł na badania, a ja sama poszłam na spacer. Pochodziłam trochę po Krakowie i postanowiłam, że kupię kremówki. Kupiłam ich więcej, bo wiedziałam, że wpadnie pewnie kilku znajomych z drużyny.
Gdy wróciłam do pokoju na stole leżałam kartka: "Jestem na masażu"
Także położyłam dzieci spać, bo na spacerze to w głowie im były tylko figle, a sama położyłam się obok nich i zaczęłam czytać książkę. Po 1,5 godzinie wrócił bardzo uradowany Carson.
- Nie uwierzysz.
- W co ?
- Z nogą jest już dużo lepiej i w następnym meczu będę mógł już grać.
- Naprawdę ?
- Tak, tak. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Mówiłam Ci, że jak będziesz wierzył to się uda.
- To idziemy na spacer ?
- Jakbyś nie zauważył, to dzieci śpią i byłam już z nimi sama.
- A do kiedy zostajesz ?
- Do jutra.
- To idealnie.
- Co Ty planujesz ?
 -Dowiesz się w swoim czasie. - Carson usiadł obok mnie, przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Nie wiem czy Ci to już mówiłam, ale bardzo Cię kocham.
- Chyba już kiedyś to słyszałem.
- Hahaha, jesteś niemożliwy.
- Idę zamówić obiad, co księżniczka by chciała ?
- Wybierz mi coś lekkiego.
- Tak jest, Wasza wysokość.
Z uśmiechem na ustach Carson wyszedł z pokoju, a ja wróciłam do książki.
Po zjedzonym obiedzie, poszłam na wystawę zdjęć mojej koleżanki z liceum. Dostałam zaproszenie już dawno, ale nie miałam czasu pojechać do Krakowa, a teraz jest idealny moment. Więc ubrałam bardziej wyjściowe ciuchy i poszłam.

Gdy wróciłam, w pokoju było zupełnie ciemno, Zdjęłam kurtkę i nagle zapaliły się świece, a po chwili zaczęła lecieć muzyka.
- O matko, Carson a to co ?
- Nasz wieczór.
- A gdzie masz dzieci ?
- Matt wisiał mi przysługę, więc z chęcią się nimi zajął.

Na środku pokoju był stół nakryty białym obrusem, dwie świece płatki róż
- Sam to wszystko zrobiłeś ?
- Nie wierzysz w moje możliwości ? 
- Wierzę, wierzę.
- Czy szanowna pani Clark zechciałaby usiąść ? - podając mi różę i całując w rękę, Carson wypowiada tę propozycję.
- Z wielką chęcią.
Z głośników poleciała nasza piosenka, a mianowicie I don't want to miss a thing
- OOOO, nasza piosenka.
- Nasza jedyna, ulubiona i na zawsze.
- Od kiedy Ty taki romantyczny ?
- Od kiedy poznałem Ciebie.
- Nie no Carson, bo się zarumienię.Wiesz ile lat się znamy ?
- 5 lat, 9 miesięcy i 18 dni
- Tylko mi nie mów, że sam to liczyłeś
- No nie, kalkulator internetowy.
- Dobra nie niszczmy tej chwili.
- Kocham jak się uśmiechasz.
- Jak mam takie powody przed sobą to aż nie idzie się nie uśmiechać.
- Zatańczymy ?
- Tutaj, teraz ?
- A kto nam zabroni ?
- Będzie tak samo jak 5 lat i 9 miesięcy temu ?
- Lepiej.
W wolnym rytmie piosenki zaczęliśmy tańczyć, to była niesamowicie magiczna chwila. Chciałam, żeby się nie skończyła. Nagle Carsona ręka powędrowała trochę niżej i wpadliśmy sobie w ramiona lądując na łóżku. Namiętne pocałunki nie miały końca. Nagle otworzyły się drzwi.
- Matt spieprzaj - krzyknął Carson, a ja szybko wstałam i zapięłam sukienkę
- Sorry, ale Ala jest w szpitalu i nie wiadomo co z dzieckiem.
- Co ? Co się stało ?
- Nie wiem, muszę do niej pojechać.
- Uspokój się przede wszystkim.
- Mogę pożyczyć twój samochód ? Musze do niej pojechać.
- Bierz, ale uważaj na siebie.
- Tak strasznie się boję - ze łzami w oczach próbował wymówić te słowa Matt
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Uważaj na drogę. My tu wszystko załatwimy. Daj znać jak się czegoś dowiesz.
Matt szybko wybiegł, a ja cała się trzęsłam z przerażenia. Carson poszedł do trenera wszystko powiedzieć, a ja poszłam po dzieci. Cały czas modliłam się, żeby nic się nie stało. To była przerażająca chwila.
**************************************************************************

Co się stało Ali ? Czy z Małym będzie wszystko dobrze ? Przed Mattem daleka podróż, ale wie, że nie może zostawić Ali samej.

Jak się podoba ? Trochę dreszczyku emocji ;)
Czekam na komentarze, każde i dobre i złe ! Pokażcie, że czytacie.

A poza tym zapraszam wszystkich na mojego drugiego bloga, gdzie pojawił się już pierwszy rozdział ;)

Pozdrawiam ;**





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz