wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 54

Po przylocie do Polski od razu zadzwoniłam do Carsona. Podróż była męczarnią. Cały czas bolała mnie głowa, a dzieci nie ułatwiały mi tego wszystkiego, ale nie ma co się dziwić tyle godzin dla takich maluchów to wieczność. Na lotnisku czekał na nas Igła.
- Nareszcie wróciłaś z tego wielkiego świata.
- Cześć, Krzysiu. Nic mi nie mów, wyglądam jak siedem nieszczęść.
- Nie przesadzaj. A co Ty tak kulejesz ?
- Noga mi zdrętwiała i trochę boli.
- Dobra to włóż Lenkę do auta, a ja wezmę Liama, a potem wasze bagaże.
Po 40 minutach dojechaliśmy do domu, Krzysiu pomógł mi zanieść Maluchy do łóżeczek, bo w czasie jazdy zasnęły.
- Tutaj jeszcze zrobiliśmy Wam zakupy, bo pewnie w lodówce masz tylko światło.
- Dzięki, nie wiem co bym bez Was zrobiła. A ile Ci płacę ?
- No co Ty gadasz. Uznajmy to za przyjacielską przysługę.
- Dobra, to ja w takim razie zapraszam Was w sobotę na grilla.
- Ja niestety nie przyjdę, bo jadę do Spały, ale Iwona z dziećmi na pewno wpadnie.
- Jeszcze raz Ci dziękuję. Pa.
Wzięłam ciepły prysznic i nawet nie rozpakowując się, poszłam spać.
Rano wstałam bardzo wypoczęta, spałam prawie 12 godzin. Zjadłam śniadanie, nakarmiłam dzieci i poszliśmy na spacer. Po drodze wstąpiłam do apteki po maść na moją bolącą kostkę. Po powrocie do domu położyłam dzieci na dywanie i chwilę się pobawiliśmy. Nie ma chyba nic piękniejszego niż wielki uśmiech własnych dzieci. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, otwieram, a w nich stoi Agata.
- Agata co Ty tu robisz ? Ale niespodzianka.
- Słyszałam, że wróciłaś ze Stanów i siedzisz sama. Nie masz chyba nic przeciwko, żebym została u Ciebie parę dni ?
- No oczywiście, nawet nie wiesz jak się cieszę. A gdzie Marcin ?
- Gra gdzieś turniej w plażówkę i też go ciągle nie ma.
- Rozpakuj się, a ja przygotuję coś na obiad.
- Mam małe prezenciki dla Maluszków.
- Nie musiałaś, ale dziękujemy.
- No to opowiadaj jak było w Stanach.
- Ah, było tak cudownie, że nie chciało się wracać.
- To czemu nie zostałaś ?
- Carson też już pojechał na zgrupowanie, a poza tym dostałam ofertę pracy.
- Ale co z dziećmi ?
- Ja po prostu będę od czasu do czasu pisała artykułu w domu. Tylko tyle, nie mogę tak bezczynnie siedzieć, więc ta propozycja bardzo mi się podoba. Jutro mam jeszcze rozmowę i kochana mam nadzieję, że będę mogła się urwać na jakąś godzinkę ?
- Nie ma sprawy. Widzę, że ciągnie Cię do pracy.
- Chciałabym wrócić już normalnie do redakcji, ale dzieci są jeszcze za małe, a Carsona nie ma ciągle w domu, więc na pracę sobie jeszcze poczekam.
- Ale będziecie na ślubie ?
- Tak, oczywiście, Maluchy zawiozę do rodziców i będziemy. Ty już się tak nie denerwuj.
- Łatwo Ci mówić. Słuchaj może zadzwonimy po Sabinę, tak dawno jej nie widziałam.
- Nie mam nic przeciwko, to może ja skoczę do sklepu, tutaj na naszej ulicy. Zaopiekujesz się chwilę nimi, bo nie chce targać wózka ?
- Okey. Zadzwonię przy tym po Sabinę.
Szybko pobiegłam do sklepu, kupiłam jakieś przekąski, wino i zaraz byłam z powrotem. Wchodząc do mieszkania usłyszałam potworny płacz. Agata trzymała Liama na rękach i przecierała mu czoło z krwi.
- Co się stało ?
- Siedzieliśmy wszyscy, Lenka chciała wejść na schody i wzięłam ją i wtedy Liam siedząc, przechylił się za bardzo do przodu i uderzył w kant kominka.
- Dobra, musimy jechać do szpitala. Daj mi go i weź Lenkę.
Szybko wsiadłyśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala. Liam cały czas płakał. Miał rozcięte czoło i lała się krew. Obrzydliwy widok.
- To moja wina. Przepraszam Cię bardzo.
- Nie obwiniaj się, nawet przy mnie mogło się takie coś stać. Przy dwójce dzieci nie jesteś w stanie opanować ich obu.
- Ale jak to coć poważnego ?
- Nie panikuj, wszystko będzie dobrze.
Przyjechaliśmy do szpitala, weszłam do gabinetu i cała sprawa skończyła się na szczęście tylko na dwóch szwach. Przytuliłam Małego i na szczęście przestał płakać i ze zmęczenia zasnął mi na rękach.
Wróciłyśmy do domu, położyłam dzieci, bo i Lenka zasnęła w drodze powrotnej, a potem usiadłyśmy na kanapie.
- Całe szczęście, że to tylko tak się skończyło.
- No nie mam lekko z tymi dwoma szkrabami.
Zjadłyśmy kolację i około godziny 21 Liam znowu zaczął płakać, nie chciałam żeby Lenka się obudziła, więc wzięłam go na ręce.
- Przepraszam Cię, ale wezmę go do siebie do łóżka i położę się z nim. Może wtedy się uspokoi. Ty czuj się jak u siebie.
- Nie ma sprawy. Jeszcze raz przepraszam.
- Nie masz za co.
Poszłam do sypialni położyłam Liama obok siebie i po chwili przestał płakać. Wzięłam laptopa i zadzwoniłam na Skypie do Carsona. Byliśmy tak umówieni, że ja dzwonie wieczorem, bo u niego to jest południe.
- Cześć kochanie.
- Cześć, mów trochę ciszej, bo Liam tu ze mną śpi.
- A dlaczego w naszym łóżku ?
- Mieliśmy dzisiaj mały wypadek, uderzył głową w kant kominka i ma rozbite czoło.
- Ale coś poważnego ?
- Nie, tylko dwa szwy, ale ciągle płacze. Jestem po prostu padnięta.
- Dasz radę, a jak noga ?
- No coraz bardziej staje się uciążliwa.
- Musisz iść do lekarza, może to cos poważnego ?
- Nie mam teraz czasu, ale jutro zadzwonię i się umówię na wizytę.
- Musisz o siebie dbać.
- Wiem, wiem. Agata do nas przyjechała na parę dni.
- Pozdrów ją, a Marcin jest?
- Nie ma, ma jakiś turniej w plażówkę.

Gadaliśmy jeszcze jakieś pół godziny, wysłałam Carsonowi Lenkę w nowym prezencie, w którym wyglądała przeuroczo, a później zasnęłam. 


********************************************************************
Po długiej przerwie jest kolejny. Nie podoba mi się i przepraszam Was za ten post. Mam nadzieję, że kolejne będą lepsze ;)
Pozdrawiam ;**

4 komentarze:

  1. Tak patrzę i widzę że mało komentarzy. ;) A ja zawsze nie mam czasu na dodanie więc zdecydowałam że nawet kilka razy będę Cię obsypywać komentarzami. ;) Rozdział świetny jak każdy inny. Nie masz za co przepraszać no chyba że za to że tak świetnie piszesz tego bloga! :* ;) Czekam na kolejny ! :* ;) /Igła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak Wasze zdanie jest dla mnie ważne. Dziękuje Ci bardzo i mam nadzieje, ze Cie nie zawiode :-)
      Uwielbiam Cie :-) :-*

      Usuń
  2. Nareszcie kolejny rozdzial! Zaniedbalas nas :P świetny jest a ty mowisz ze tobie się nie podoba :D

    OdpowiedzUsuń