Przez te kilka dni
naprawdę odpoczęliśmy. Słońce, piękna pogoda, morze i rodzina. Czego chcieć
więcej ? Dziadkowie byli zapatrzeni we wnuki jak w obrazek, więc razem z
Carsonem mieliśmy trochę czasu dla siebie. Nie chciałam zrzucać wszystkich
obowiązków na moich teściów, ale nalegali, więc nie odmawiałam. Spotkaliśmy się
z wieloma starymi znajomymi Carsona i w 100 % wykorzystaliśmy ten wolny wspólny
czas.
Jutro razem z
Liamem i Lenką wracam do Polski. Razem z mamą Carsa pichciłyśmy coś na obiad, a w ten czas mój mąż wziął nasze pociechy i
poszedł na długi spacer. Zresztą całe przedpołudnie Carson
zajmował się dziećmi.
Pod wieczór Carson zapytał :
- Kochanie co
robisz ?
- Tak szczególnie
to nic. A coś się stało ?
- No to ubierz może
jakąś sukienkę i wychodzimy.
- Ale gdzie
pójdziemy ? Musisz znieść wózek, bo jest na górze.
- Niespodzianka. A
dzieci zostaną z mamą.
- Znowu ? Nie za
bardzo ją wykorzystujemy ?
- Słuchaj dla niej
to sama przyjemność i to ona to zaproponowała.
- No to w taki
razie jestem gotowa za 10 min.
Ubrałam zwiewną
sukienkę, rozpuściłam włosy, zrobiłam lekki
makijaż, ubrałam koturny i zeszłam do Carsona.
- Wrócimy jakoś
wieczorem. - krzyknął Cars do mamy
- Spokojnie,
możecie wrócić nawet w nocy. Bawcie się dobrze.
Wyszliśmy z domu,
Carson chwycił mnie na rękę i pocałował w policzek.
- Pięknie
wyglądasz.
- Dziękuję, a teraz
powiesz mi gdzie idziemy.
- Jutro wyjeżdżasz
i chciałbym, aby ten wieczór był wyjątkowy.
- W takim razie
zgadzam się na wszystko.
Po chwili spaceru
dotarliśmy do małej restauracyjki tuż nas brzegiem morza. Widok był powalający.
Carson miał zarezerwowany stolik, więc usiedliśmy i otrzymaliśmy od kelnera
lampkę wina.
- Jak tu jest
pięknie. Dlaczego w Polsce tak nie mamy ?
- Musisz częściej
tu przyjeżdżać.
- Pamiętasz o
ślubie Agaty i Marcina ?
- O! Dobrze, że
mówisz. Będę musiał porozmawiać z trenerem, żeby dał mi wolne.
- Agata liczy na
nasze przybycie, a sama to nie chciałabym iść.
- Spokojnie, dam
radę. Matt dowiedział się o ciąży.
- I jak zareagował
?
- No zachwycony
jest, tym bardziej, że to chłopiec.
- Ala zawsze
marzyła o chłopcu.
- Tak jak i Ty…
- To prawda i u nas
było podwójne szczęście. Ostatnio oglądałam album ze starymi zdjęciami, kiedy się
poznaliśmy, jest co wspominać.
- Haha, nigdy nie
zapomnę w jakich okolicznościach się spotkaliśmy.
Rozmowa trwała
jeszcze i trwała. Po niezwykle romantycznej kolacji przy świecach
zaproponowałam spacer.
Schodząc z górki
nie zauważyłam dołka i noga mi się podwinęła. Przez chwilę poczułam ogromny ból
i upadłam.
- Aga wszystko
dobrze ?
- Tak. Trochę tylko
boli, ale ze mnie już jest taka niezdara. Zdejmę te buty i będzie wszystko
okey.
- To jest ta sama
co miałaś zwichniętą ?
- Tak, ale to było
bardzo dawno.
- Utykasz, może
pojedziemy do szpitala.
- No co Ty, to nic
poważnego. Jest dobrze i nie martw się. Idziemy dalej.
- I co ty będziesz
w tej Polsce sama robić ? Może zostaniesz jeszcze ?
-No wiesz, w końcu
będę mogła zabalować. Ciebie nie będzie, imprezy w domu codziennie. Rozumiesz
jak szaleć to szaleć – powiedziałam z uśmiechem
- A jeżeli tak to
okey… Ja Ci tu dam
Carson złapał mnie,
uciekłam mu, ale za chwilę mnie dogonił. Wziął mnie na ręce i wbiegł razem ze
mną do morza. Zachowywaliśmy się jak małe dzieci.
- Ty wariacie, jak
ja teraz wyglądam.
- Tak jak ja, no
ale musiałaś zostać ukarana.
- Hahaha, ja to się
bez Ciebie będę nudzić.
- A jednak.
Usiedliśmy na plaży
i przy zachodzie słońca wypiliśmy szampana, który przyniósł kelner. Carson
postarał się o wszystko. To była chyba najlepsza randka, na której byłam.
- Będę tęsknić.
- Ja za Wami też.
Ale zobaczysz to szybko minie. Co roku szybko mija.
- Już od tylu lat
wyjeżdżasz, a ja z każdym rokiem tego bardziej nienawidzę.
Carson lekko się
uśmiechnął.
- Z czego ty się
śmiejesz ?
- Oj, Aga. Damy
radę, nie martw się. Wracamy już ?
- Tak, choć jest tu
bajecznie musimy już wracać.
Gdy wróciliśmy do
domu dzieci już spały, a my wraz z rodzicami siedzieliśmy przy ognisku.
Rankiem wstałam
podenerwowana, ale to z powodu naszego wyjazdu. Po śniadaniu pożegnałam się ze
wszystkimi i zapakowaliśmy nasze walizki do auta. Dziadkowie nie chcieli się
oderwać od naszych Maluszków.
O 10 wyjechaliśmy
na lotnisko. Byłam trochę przygnębiona.
- Co jest – zapytał
Cars
- Nic, trochę się
martwię.
- Ale czym ?
- No czy sobie sama
poradzę.
- Kochanie jesteś
świetną matką i bez problemu dasz radę, poza tym Iwona zawsze Ci pomoże. Ale
pamiętaj jakby coś poważnego się działo, to ja zrobię wszystko żeby przyjechać.
- Bez przesady,
teraz najważniejsza jest kadra.
- No uśmiechnij się
już – powiedział Carson i szturchnął mnie w
bok.
Gdy dojechaliśmy na
lotnisko, wyjęliśmy wszystkie bagaże i poszliśmy odebrać bilety. Wszystko było
gotowe i mogliśmy już wsiadać do samolotu.
Carson wziął Lenką,
Liama, uściskał i wycałował ich za wszystkie czasy.
- Teraz Ty choć do
mnie.
Przytuliłam się
mocno do Carsona i z trudem powstrzymywałam łzy.
- Pamiętaj, że
wszystko będzie dobrze, będę dzwonił codziennie i do zobaczenia w Polsce.
- Trzymaj się i
przywieź nam jakiś medal.
- Zrobię co w mojej
mocy, a teraz już musicie lecieć. Kocham Was.
- My Ciebie też.
Cars pocałował mnie
i poszliśmy. Było ciężko, ale jakoś dałam radę powstrzymać łzy. Wsiedliśmy do samolotu i przed nami bardzo długi
lot.
Kolejny rozdział, znowu przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale cały tydzień byłam na konkursie, gdzie nie było internetu. Byliśmy nad morzem i strasznie zmarzłam....
CZEKAM NA KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz