Była piękna
niedziela, słońce świeciło od samego rana. Carson dzisiaj nie miał treningu,
więc razem z Mattem chcieli nam zrobić niespodziankę.
- Dobra, ubierajcie
się, weźcie wygodne ciuchy i zabieramy Was na wycieczkę. – powiedział Matt
- Ale gdzie chcecie
jechać ? – zapytałam
- Tego dowiecie się
jak dojedziemy.
- No to pakujemy
się.
Pojechaliśmy dwoma
samochodami i po 20 minutach dotarliśmy na miejsce. Okazało się, że
przyjechaliśmy do pobliskiej wsi na przejażdżkę konną. Katy wysiadła i od razu chciała
wsiadać na kucyka, ale gdy podeszła bliżej trochę się przestraszyła i
zrezygnowała z przejażdżki. Razem z Alą z racji tego, że za koniami nie
przepadamy wzięłyśmy wózek i poszliśmy na spacer z Maluchami, natomiast nasi
mężowie, pomknęli gdzieś na przejażdżkę. Katy jednak zdecydowała się na krótką
rundkę i wsiadła na kucyka. Na początku była przerażona, ale później na jej
twarzy gościł tylko uśmiech. Niedaleko stadniny była rzeka, więc postanowiłam,
że przejdę się kawałek z dziećmi. Po chwili dołączyła do mnie Ala, usiadłyśmy
na trawie i było tak przyjemnie. Naprawdę wtedy odpoczywałam, dzieci spały,
piękna pogoda i śpiew ptaków. Wiosna jest taką piękna porą roku.
Chłopacy
wrócili bardzo zadowoleni z przejażdżki i wszyscy poszliśmy na obiad. Zamówiłam
pyszną rybkę, a po zjedzeniu zadzwoniłam do mamy. Rzadko się z nią widuję, więc
miałam jej mnóstwo rzeczy do opowiedzenia. Po skończonej rozmowie poczułam jak
wielkie ręce oplatają moją talię, a głowa Carsona opiera się na moim ramieniu.
- Jakbym wiedział,
że nie lubisz koni, to bym Cię tu nie zabierał.
- Dlaczego ? Bardzo
mile spędziłam czas, a dzieci muszą poznawać szerszy świat. A tak z innego tematu, kiedy kończycie
sezon ?
- No w
najpóźniejszym terminie to 30 kwietnia.
- I wtedy lecisz do Stanów..
- Tak sobie
pomyślałem, że może polecielibyście ze mną na jakiś tydzień może dwa ?
- Już dawno nie
byłam u Was, ale czy Maluchy nie są jeszcze za małe na tak długi lot ?
- Będą miały już
prawie 5 miesięcy, więc nie powinno być żadnych problemów.
- Może to nie jest
taki zły pomysł, ale trochę drogo nam to wyjdzie, bo bilety do Stanów to nie
mały koszt.
- Aga, o to wcale
się nie martw.
Carson pocałował
mnie w czoło, chwycił za rękę i pociągnął mnie za sobą na spacer. Szliśmy
zauroczeni jak para, która co dopiero się poznała. Doszliśmy do takiej wielkiej
wierzby, rozłożyłam koc i na chwilę się tam zatrzymaliśmy. Wygodnie leżeliśmy
na kocu, wpatrując się w błękitne niebo.
- Jak tu pięknie –
powiedziałam
- Aż nie chciało by
się wyjeżdżać.
- Chciałabym mieć w
przyszłości taki domek na wsi, z dala od tego tętniącego życiem miasta, gdzie
będzie jezioro, plaża. Dom z wielkim tarasem i ogrodem. Będzie nas budzić blask
słońca i śpiew ptaków. Żebyśmy spędzali tu wakacje i każdy możliwy weekend….
Ale się rozmarzyłam....
- Pamiętasz jak
kiedyś Ci mówiłem, że marzenia się spełniają ?
- Pamiętam,
pamiętam, ale czy stać nas na wybudowanie, a później utrzymywanie dwóch domów ?
- A tym to ja już
się zajmę. Obiecuję, że nigdy nie będzie nam nic brakowało.
- To ja wiem, tylko
czy my tu zostaniemy ?
- Nie rozumiem.
- Jesteś świetnym
zawodnikiem i masz propozycje z wielu klubów i pewnie nie zostaniemy w Polsce…
- A więc
przeszliśmy na trudny temat. Oczywiście cały czas chcę się rozwijać i siatkówka
jest dla mnie bardzo ważna, ale najważniejsi jesteście dla mnie Wy, więc jeżeli
będzie taka potrzeba to zostanę w Polsce do końca kariery.
- A co potem ?
- Jeszcze nie wiem,
ale na pewno coś związanego ze sportem.
- A będziesz chciał
kiedyś wrócić do Stanów ?
- Kiedyś sobie
powiedziałem, że nigdy nie wyjadę na stałe ze Stanów, ale nie sądziłem wtedy,
że będę miał tutaj rodzinę.
- A nie
przeszkadzają Ci tu zimy ?
- Nie lubię ich i
nigdy nie polubię, ale po tylu latach już się do nich przyzwyczaiłem – zaśmiał
się Carson
- Chyba musimy już
wracać, pewnie Liam z Lenką się obudzili.
- Aga..
- Co ?
- Kocham Cię
- OOOO… - podeszłam
do Carsona i lekko cmoknęłam go w usta
- Ja Ciebie też.
Wróciliśmy do Andersonów,
którzy niestety musieli już jechać do Warszawy. Uścisnęłam się z Alicją:
- A chciałabym Ci
powiedzieć, że jestem w ciąży – szepnęła mi do ucha Ala
- Co ? Naprawdę ?
Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- A mówiłaś już
Mattowi ?
- Nie, chcę mu
zrobić niespodziankę i powiem w jego urodziny.
- No to gratuluje i
dbaj o siebie.
- Dobrze, dobrze. W
takim razie do zobaczenia 18 kwietnia.
- Pa, uważajcie na
trasie.
Wszyscy wsiedliśmy
do samochodów i każdy pojechał w swoją stronę.
- Co tak Cię nagle
uszczęśliwiło ? – zapytał Cars
- Ala jest w ciąży,
ale pod żadnym pozorem nie mów Mattowi.
- Naprawdę ? To
Matthew będzie dumny.
- Wjedź jeszcze do
galerii, bo musimy zrobić zakupy.
Także wjechaliśmy
po drodze do galerii. Otworzyli ostatnio nowy sklep dla niemowląt, więc kupiliśmy
kilka ciuszków i zabawek. Wróciwszy do domu wykąpaliśmy Maluchy, potem
poszłam je położyć, a Carson zrobił kolację. Cały wieczór minął nam w przemiłej
atmosferze.
************************************************************************
Wiem, że te rozdziały są bez sensu i nudne, ale naprawdę nie mam na razie weny, wybaczcie !
Postaram się poprawić. Różnica wielkości dłoni na tym zdjęciu jest przeurocza ;)
Pozdrawiam ;**
No i znów zdjęcie robiące ogromne wrażenie! :d
OdpowiedzUsuńCzekamy na następny! ;*
Gdzie znalazłaś takie fajne zdjęcie? Mogłabyś podać link do niego ? Uwielbiam Twoje opowiadanie i czekam na to ,aż Matt dowie się o ciąży <3
OdpowiedzUsuńbuziaki
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10202843157418354&set=pb.1184098083.-2207520000.1400742169.&type=3&theater
UsuńA to nie jest nikt inny jak brat Matta Andersona ze swoją córeczką ;)