niedziela, 28 września 2014

Rozdział 63

Ku mojemu zaskoczeniu Maluchy pozwoliły mi trochę dłużej pospać i chyba pierwszy raz od miesiąca porządnie się wyspałam. Dzisiaj jest ostatni dzień, kiedy są u nas moi teściowie, więc mama zajęła się dziećmi, a ja wzięłam szybki prysznic, założyłam dres i poszłam po zakupy. W drodze powrotnej zadzwoniła moja szefowa z redakcji, która poinformowała mnie o pilnym spotkaniu dzisiaj o 12. Nie miałam wiele czasu, więc zjadłam śniadanie, przebrałam się i pojechałam samochodem do redakcji.




Okazało się, że nie jest tak kolorowo. Prezes poinformował mnie, że albo zostaję i pracuję normalnie, czyli przeprowadzam wywiady, chodzę do pracy itp., albo wylatuję. Nie mają tyle pieniędzy by płacić mi za pisanie samych artykułów, jeszcze nieregularnie. Przyznam, że bardzo przygnębiła mnie ta informacja. Miałam czas do końca tygodnia na decyzję, ale w głębi siebie wiedziałam, że będę bezrobotna, bo kto miałby się zająć dziećmi ? Wróciłam do domu, zrobiłam obiad i wszyscy usiedliśmy do stołu. Rodzice Carsa poszli z Liamem i Leną na spacer, a ja zostałam z Suttonem.
- Coś się stało ? - zapytał ?
- Nie, dlaczego pytasz ?
- Nie udawaj, przecież widzę. Rano byłaś jak skowronek, a teraz ?
- Kłopoty w pracy, ale nie gadajmy o tym.
- Jedziecie dzisiaj na mecz ?
- Raczej tak, bo jutro nie grają meczu, więc jest chwila aby spędzić razem czas. A o której macie samolot ?
- O 16.
- No to zapakujecie dzisiaj walizki i pojedziemy na lotnisko prosto z hotelu. Mam z Wami tak dobrze, jak ja sobie poradzę...
- Hahaha, bo ja ci tyle pomagam. Dasz radę.
- Wiesz sama obecność ludzi, z którymi możesz pogadać jest wsparciem.
Po godzince rodzice wrócili ze spaceru i zaczęli się pakować. Maluchy spały, więc ja poszłam szykować się na mecz. Ostatnio kupiłam na wyprzedaży szpilki, które wezmę na mecz. Zwykle nie chodzę w takich butach na mecze, ale te są wyjątkowe. Ubrałam do tego koszulkę męża i pojechaliśmy na mecz.



Mecz z Francuzami był bardzo zacięty, ale takiego wszyscy się spodziewali, jednak udało nam się wygrać 3:1. Po meczu Carson szybko podbiegł do nas. Ucałował dzieciaki i obiecał, że szybko wróci do hotelu. Po drodze do hotelu, dzieci zasnęły, a my wjechaliśmy do restauracji na kolację. Po posiłku dotarliśmy do hotelu. Położyłam Maluchy do łóżka, a sama włączyłam telewizor, gdzie grali Polacy, którzy w tych Mistrzostwach wygrywali mecz za meczem. Mecz skończył się 3:0, a Carsona jeszcze nie było. Zadzwoniłam do niego, jak długo jeszcze będzie się grzebał, ale odpowiedział, że za 10 minut będzie.
Po 15 minutach dzwoni telefon z pytaniem:
- Kochanie, w którym pokoju jesteś ?
- 144, czekam.
W oddali usłyszałam śmiechy, więc wiedziałam, że to już oni. Carson przyszedł z Mattem, który chciał się przywitać i pochwalić zdjęciem USG jego synka.
- Pokazuje to każdemu - skomentował Carson
- A co się dziwisz, szczęśliwy przecież jest.
- Dobra zakochańce, to ja już lecę i Wam nie przeszkadzam.
- Nareszcie.
- Oj kochanie.
Przytuliłam się mocno do Carsona i sprzedałam mu soczystego buziaka.
- A nasze Maluszki...
- Nie budź ich. Jutro się z nimi pobawisz.
- Co robiłaś dzisiaj.
- No właśnie, byłam w redakcji i jestem bezrobotna.
- To znaczy ?
- Zwolnią mnie.
- Ale dlaczego ?
- Nowy prezes nie zgadza się na taki układ i musiałabym pracować normalnie, a przecież mamy małe dzieci.
- No ale finansowo przecież sobie poradzimy, więc w czym problem.
- Kocham tę pracę i kocham pisać. Nawet jak nie miałam czasu to lubiłam usiąść przy laptopie i zredagować jakiś tekst.
- Kochanie nie przejmuj się tym. Na pewno coś sobie znajdziesz.
- Dobra nie rozmawiajmy o tym. Jak noga ?
- Z dnia na dzień coraz lepiej.
- A zagrasz jeszcze ?
- Mam nadzieję, że tak, choć to nie tylko ode mnie zależy.
- Pójdziemy jutro na spacer ?
- Oczywiście. Jak dobrze, że przyjechałaś.Tak mi Ciebie brakuje.
- Już mi tak nie słodź, bo się rozkleję.
- Po mistrzostwach jedziemy na obowiązkowe wakacje.
- Jestem jak najbardziej za.
- To Teneryfy, 10 dni, Matt, Ala, Ty i ja. Pasuje ?
- A co z dziećmi ?
- Wszystko ustalone. Babcia się zgodziła.
- Jak ja Cię kocham.
Carson położył się z dziećmi, a ja poszłam się wykąpać. Gdy wróciłam, cała trójka spała. Był to naprawdę uroczy widok. Nie chciałam Carsona budzić, bo widziałam jaki był zmęczony, więc położyłam się obok niego i poszłam spać.

**************************************************************************************************

Kolejny rozdział ;) I jak ?
Czekam na komentarze, to bardzo motywuje !!!! 
Pozdrawiam ;**

sobota, 20 września 2014

Rozdział 62

O 11 pojechałam z dziećmi na szczepienie, a po drodze wjechałam do cukierni po coś słodkiego. Podchodzi do mnie jakaś kobieta i zaczyna mnie przytulać. Ja zakłopotana, nie wiedząc kto to jest zapytałam się skąd się znamy.
- Tyle lat razem w klasie, tyle prześmianych godzin, i teoria, im starsza tym piękniejsza ?
- O matko, kobieto jak Ty się zmieniłaś. W ogóle co Ty tu robisz. Roksana jak ja Cię długo nie widziałam.
- Tylko kolor włosów, a wszystko zmienia ? Mam tutaj kurs policyjny i tydzień pobędę w Rzeszowie. Ale te twoje maluchy już duże. A co u Carsona ?
- Rosną, rosną. Carson trochę załamany, w związku z kontuzją. Ale opowiadaj mi o sobie, masz kogoś ?
- Hahaha, standardowe pytanie. No właśnie już nie mam.
- Już ?
- Niestety okazał się okropnym dupkiem i postanowiłam to zakończyć i teraz mam dość związków.
- I bardzo dobrze. Słuchaj jeszcze 3 dni są u nas rodzice Carsona, ale później wpadnij.
- No co ty, nie będę Wam przeszkadzać.
- Jak przeszkadzać, ja cały czas siedzę sama z dziećmi, bo Carson z reprezentacją. Wiesz co ja muszę już lecieć, bo spieszę się na szczepienie, ale zadzwoń do mnie, numer mam cały czas ten sam.
- Od tylu lat ?
- No wiesz, że ja nigdy nie zmieniam.
W przychodni, była ogromna kolejka, więc spędziłam tam ponad godzinę, co mnie bardzo zdenerwowało, bo nie miałam tyle czasu by tam siedzieć.
Po szczepieniu wróciłam zmęczona do domu, gdzie czekał na mnie pyszny obiadek.
- No Aga, nareszcie. Co tak długo ?
- Taka była wielka kolejka, ale jesteś kochana, że zrobiłaś obiad.
Włożyłam Maluchy do kojca, i zjadłam posiłek. Liam był dzisiaj bardzo marudny, więc chciałam położyć go spać, ale mama wyręczyła mnie w tym, za co byłam jej bardzo wdzięczna. Usiadłam na kanapie wypiłam sok pomarańczowy i podziwiałam jak wujek Sutton bawi się z Lenką, która śmiała się od ucha do ucha. W między czasie wysłałam Carsonowi przecudne zdjęcie naszej córeczki.


  



W wiadomości zwrotnej dostałam takie zdjęcie





Dzisiaj postanowiłam, że nie pojadę na mecz. Liam nie jest wstanie wytrzymać tak długo, a nie chcę go zostawiać, także mecz obejrzę w telewizorni. Rodzice z Suttonem już pojechali i dzisiaj będą spali w hotelu, bo z Rzeszowa do Krakowa to 2h drogi i nie opłaca się im wracać i jutro znowu jechać.
Usłyszałam dzwonek telefonu i widząc to imię na ekranie, uśmiechnęłam się.
- Witam, najcudowniejszą osobę na świecie.
- Aga !!! Czy Ty o mnie już zapomniałaś ?
- Klaudia o Tobie nigdy. Po prostu przez tą całą kontuzję nie miała głowy do tego.
- No ale Miguel mówił, że rozmawiał z Carsonem i nie jest tak źle.
- Na szczęście. A co u mojej chrześniaczki ?
- Właśnie tatuś czyta jej bajkę.
- OOO, taki kochany Miguś. A tak w ogóle zgadnij kogo dzisiaj spotkałam w Rzeszowie.
- Andrzeja ?
- Nie, Andrzej przecież jest we Wrocławiu. Spotkałam Roxi, w ogóle jej nie poznałam
- A co ona robi w Rzeszowie ?
- Przyjechała na jakiś kurs i będzie cały tydzień. Może przyjedziesz i spotkamy się jak za dawnych czasów ?
- A kiedy ?
- No jeszcze trzy dni moi teściowie są u mnie, a później czekam na Was.
- To ja się umówię z Migim i wpadnę na dwa dni. Może być ?

- Perfekcyjnie. Tak sobie myślałam i Ala niedługo ma urodziny i fajnie by było zrobić jakąś niespodziankę.
- Mam już pewien pomysł, ale o tym pogadamy jak do Ciebie przyjadę. Jedziesz na mecz ?
- Nie, Liam ząbkuje i mam w domu ciągły płacz, więc wolę z nimi zostać w domu. 
- To powodzenia, muszę kończyć, bo małą kąpiemy. Ucałuj wszystkich.
- Ty też i do zobaczenia.

Po godzinie dostałam SMS:
- A gdzie moja żonka ?
A ja odpowiedziałam:
- Twoja żonka leży sobie na kanapie z naszymi dziećmi i pełna energii kibicuje reprezentacji USA.
- Mały płacze ?
- Teraz nie, ale one są za małe na tak długi mecz i jeszcze podróż, będziemy Was wspierać w domu.
- A rodzice zostają dzisiaj ?
- Tak, zamówiłam im pokój w hotelu, więc idź tam trochę do nich. 
- Pójdę, pójdę.
Zaczął się mecz z Bułgarią. Było ciężko już od początku. Amerykanie słabo sobie radzili z ich zagrywką, ale na szczęście doprowadzili cudem do tie-breaka, który też zaczął się fatalnie 8:2 dla Bułgarów. Wysłałam do Carsona SMS: " Boję się o ten mecz". A w odpowiedzi dostałam " Trust me baby, we'll win" Gdy to przeczytałam uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie chciało mi się wierzyć, że z takiego wyniku mogą jeszcze powalczyć, ale zaczęli odrabiać punkty, wtedy czerwoną kartkę dostał Sokolov i gra zaczęła się od nowa. Emocje sięgały zenitu, był to bardzo ważny mecz dla układu tabeli i na szczęście Amerykanie wygrali go 19:16. Radość była ogromna.
Od razu po meczu moja mama dzwoniła, podekscytowana, aż nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Na moim wyświetlaczu pokazuje się Carson, odbieram
- I co Ty na to ?
- Miałeś rację.
- Honey, I always have right.
- Good joke my sweety.
********************************************************************
Kochani, tym razem dłuższy. Jak się podoba ? Czekam na komentarze ? Nie wiem czy to ktoś po tej przerwie w ogóle czyta. Pokażcie, że jesteście ze mną ;)
Pozdrawiam ;** 
PS. Polacy do boju !!!

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 61

Cała hala w niepewności wszyscy siatkarze wokół Carsona. Koledzy z drużyny znieśli go z boiska i od razu pojechali do szpitala na badania. Carson został odprowadzany przy tłumie braw całej hali. Strasznie się denerwowałam, więc poprosiłam Mateusza, żeby zawiózł mnie do szpitala. Przez całą drogę byłam roztargniona, było mi cholernie przykro, bo wiedziałam ile te mistrzostwa dla niego znaczą. Po wstępnej diagnozie nie było dokładnie wiadomo co się stało, ale okazało się, że nie jest aż tak źle jak się wydawało. Carsona czeka mniej więcej przerwa 2 tygodni.
Po zabiegu szybko podbiegłam do Carsona i go przytuliłam.
- Nie martw się, zobaczysz jeszcze zagrasz.
- Aga, czy ty wierzysz w cuda ?
- Teraz najważniejsza jest twoja głowa, ty w to musisz wierzyć.
- A rodzice gdzie ?
- Jak wyjeżdżaliśmy byli jeszcze na hali, ale mama chciałaby się z Tobą spotkać.
- No to przyjedźcie do hotelu.
- Oni przyjadą, ale ja muszę jechać do dzieci.
- Ucałuj je ode mnie.
- Pa kochanie, trzymaj się. Zadzwoń od razu do mamy.


Wróciłam do domu pieszo, bo miałam kawałek a musiałam się przejść, natomiast Mateusz pojechał po moich teściów i zawiózł ich do hotelu. Carson będzie potrzebował teraz dużo wsparcia. W drodze do domu mnóstwo telefonów, wszyscy przerazili się kontuzją Carsona. Ala chciała nawet do mnie przyjechać, ale mam w domu tyle ludzi, że nie byłoby dla niej miejsca. Po dwóch godzinach wszyscy wrócili do domu i było tak późno, że wszyscy położyli się do łóżek. Ja jeszcze zadzwoniłam do Carsona na Skypie i na poprawę samopoczucia wysłałam mu kilka zdjęć Lenki i Liama. Do rozmowy dołączył się Matt, z którym Carson mieszkał na mistrzostwach i choć przez chwilę było zabawnie. Matt zdradził nam, że będą mieli synka, ale wojna o imię trwa. Ala jest taka szczęśliwa. Emocje opadły i wszyscy się uspokoiliśmy. Takie rzeczy się zdarzają i trzeba je przetrwać. Niestety musiałam skończyć rozmowę, bo Liamowi zaczynają rosnąć ząbki i jest jeden wielki ryk.
To była okropna noc, cały czas musiałam nosić Małego, a kiedy go  kładłam od razu płakał. Byłam wykończona i nad ranem zmieniła mnie mama Carsona, za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Dzisiaj urodziny miała Monika, żona Mateusza i musiał jechać do Warszawy. Przekazałam dla niej prezent i kazałam ją bardzo mocno wycałować. Sama do niej zadzwoniłam, tak dawno się nie widziałyśmy, że to jest straszne. Po śniadaniu wszyscy razem poszliśmy na spacer i trochę pokazałam im Rzeszów. Dzisiaj reprezentacja ma dzień wolnego, więc Carson miał czas na wszystkie badania. Dzwonił, że fizjoterapeuci postawią go na nogi i jego występ w mistrzostwach jest realny. Słyszałam w jego głosie radość i od razu mi ulżyło. 
- Widzisz mówiłam, że się uda.
- Nasza wczorajsza wieczorna rozmowa dużo mi zmieniła w głowie.
- A widzisz, twoja żoncia jest najmądrzejsza.
- Hahaha, będziesz jutro na meczu ?
- Myślę, że tak.
- A weźmiesz dzieci ?
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, Liam ciągle płacze przez ząbkowanie.
- Biedaczek mały.
- Monika ma dzisiaj urodziny, pamiętaj żeby do niej zadzwonić.
- Już to zrobiłem. Z pamięcią problemów nie mam kochanie. A jak sobie radzisz z moją cudowną rodzinką ?
- Przynajmniej jest wesoło, choć wczoraj to wszyscy mieli grobowe miny.
- Zobaczysz już dzisiaj będzie lepiej.
- Mam nadzieję.

*******************************************************************
Po dłuuugiej przerwie rozdział !! Wczoraj byłam na meczu USA i gdy zobaczyłam Carsona postanowiłam pisać częściej ;) Tym razem krótszy, ale obiecuję, że kolejny będzie dłuższy ;)