środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 49

Liam od 5.30 płakał i musiałam ciągle go nosić na rękach. Myślałam, że zasnę, ale wypiłam kawę i jakoś mnie to postawiło na nogi. Później jak Mały już się uspokoił nie mogłam ponownie zasnąć. To zdecydowanie nie był mój ulubiony poranek. Płacz obudził także Agatę, więc zrobiłyśmy śniadanie i usiadłyśmy do stołu.
- A jak przygotowania do ślubu ? – zapytałam
- Powolutku, ale do przodu. Już się nie mogę doczekać.
- Nie dziwię Ci się. Miałam tak samo, ale cieszę się, że w końcu bierzecie ślub. Poznaliście się dużo wcześniej niż my.
- Fakt, znamy się już od liceum. Dobra chyba muszę się już spakować, bo długa podróż przede mną.
- Szkoda, że nie zostaniesz dłużej. Tak mi brakuje naszych częstych spotkań.
- Mi też, ale może kiedyś zamieszkamy jakoś bliżej siebie.
- Też mam taką nadzieję.
Agata spakowała się i wyściskałam ją za wszystkie czasy.
- Daj znać kiedy dojedziesz do Bydgoszczy.
- Okey. Pa, ucałuj Carsona.
- A Ty Marcina.
Po wyjeździe Agaty wzięłam dzieci i pojechałam do galerii po jakieś zakupy, bo w lodówce pustki, a postanowiłam, że zrobię dzisiaj pyszną kolację na przyjazd Carsona.
Wieczorem położyłam Maluchy spać i zaczęłam przygotowywać kolację. Zrobiłam sałatkę z kurczakiem i zapiekankę pomidorową.  Udekorowałam stół, usiadłam przed telewizorem i czekałam na Carsona. Jest już dawno po 23, a jego nie ma. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam na kanapie. Po jakimś czasie czuję jak ktoś całuje mnie w czoło. Otwieram oczy, a nade mną stoi Carson. Przyciągnęłam go do siebie i dałam soczystego buziaka.
- Nareszcie jesteś. Chyba zasnęłam, a co tak późno ?
- Samolot się spóźnił.
- Zrobiłam kolację, więc jak chcesz to zjedz coś.
- A Ty nie zjesz ze mną ?
- Nie mam apetytu. Podgrzej sobie, nałóż i chodź tu do mnie.
Carson poszedł po jedzenie, a zanim wrócił już spałam. Byłam tak padnięta, że nie miałam na nic siły. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Gdy mnie odkładał przebudziłam się i powiedziałam tylko: „Dziękuję”.
Rankiem obudziłam się, a tuż przy mnie leżał Carson. I takie poranki to ja uwielbiam. Wzięłam prysznic, ubrałam się i poszłam do pobliskiego sklepu po zakupy. Zjedliśmy śniadanie i poszłam na spacer z Maluchami. Gdy wracałam z parku zauważyłam, że z naszego bloku wychodzi Gosia. Co ona tam robiła…
Weszłam do mieszkania, Carson siedział przy laptopie.
- Jesteśmy !!
- Nareszcie.
Carson wziął Lenkę i zaczął ją łaskotać, co sprawiało uśmiech na jej twarzy.
- Słuchaj. Co tu robiła wasza fotografka?
-Zostawiła mi pen drive’a, którego będę miał zawieźć menadżerce, bo Gosia musiała pilnie wyjechać. A skąd wiesz, że tu była ?
- Widziałam jak wychodziła z naszego  bloku. A tak poza tym mógłbyś o jakiejś 13 zostać sam z dziećmi, bo muszę pojechać do Ignaczaków.
- Nie ma sprawy, a coś się stało ?
- Nie, wszystko jest ok.
- Paul zaprosił nas w sobotę na urodziny. Pójdziemy ? Masz czas ?
- No pewnie, tylko dzieci będziemy musieli wziąć ze sobą, nie mamy ich z kim zostawić
- To nie problem, Jasmine mówiła, że zrobią u siebie na działce jakiegoś grilla i wszyscy zabierają dzieciaki.
- No to świetnie. A co z prezentem ?
-Kupimy mu jakieś dobre whisky i będzie dobrze.
- No to po drodze do Igły kupię.
- Ok.
Wsiadłam w samochód i pojechałam do Ignaczaków. Moja wizyta u nich była niezapowiedziana, ale chciałam pogadać z Krzyśkiem.
- Cześć Aga. Co Ty tu robisz ? Jaka miła niespodzianka. – powiedziała Iwona
- Hej. Jest Igła ?
- Siedzi w ogrodzie, a coś się stało ?
- Nie, chcę tylko z nim pogadać.
- Okey, chodź ze mną.
….
- Cześć Krzysiu.
- O witam panią Clark. Co Cię tu sprowadza ?
- Muszę z Tobą pogadać.
- Ze mną Na pewno nie z Iwoną ?
- A to takie dziwne ?
- No nie, więc zamieniam się w słuch, ale trochę się domyślam czemu tu przyjechałaś i to bez Carsona.
- No to powiedz mi szczerze kim ona jest, i o co chodzi z tą Gosią. Co ona ma do Carsona, bo od niego to niczego nie mogę wyciągnąć. Ciągle do niego wydzwania, a dzisiaj nawet była u nas.
- Gosia to jest nowy fotograf klubu. Jest bardzo młoda i jak na razie na stażu. Już wcześniej zauważyłem, że Carson się jej spodobał.
- No to zauważyłam na urodzinach.
- Tam też, ona z początku nie wiedziała, że Cars ma żonę i próbowała go poderwać.
- No wspaniale.
- Spokojnie, on tylko się z tego śmiał. Mówiłem, żeby się z nią nie zadawał, bo dziewczyna sobie coś pomyśli, ale on to uważał za zabawę.
- Też mu to mówiłam, ale on tego tak nie odbierał.
- A teraz we Włoszech…
- Co ? Ona była tam z Wami ?
- No tak, choć nie wiem po co nam było dwóch fotografów. No ale poszliśmy po meczu do klubu i chyba ona zbliżyła się do Carsona.
- To znaczy ?
- No oczywiście w sensie znajomości. Nic poza tym. Rozmawiałem z Carsonem o tym, że to idzie w złą stronę i wiedziałem, że Tobie się to nie podoba i dłużej nie będziesz tego tolerowała.
- Już od dawna nie toleruję.
- No i jak przylecieliśmy do Polski to poszli do jakiegoś baru i Carson jej wszystko powiedział.
- Ale co powiedział?
- No, żeby dziewczyna sobie nic nie myślała. Że ma rodzinę i nie ma zamiaru zabawiać się w takie gierki.
- A jak ona na to zareagowała ?
- Z tego co Carson mi mówił to nie było zadowolona, ale chyba było jej głupio i poszła.
- Czyli samolot się Wam nie spóźnił ?
- Ależ skąd, był punktualnie.
- Dzięki Igła. Od niego bym się nigdy tego nie dowiedziała. Ale nie wiem po co to ukrywał.
- Nie chciał, żebyś była na niego zła.
- Teraz jestem bardziej niż by mi sam powiedział.
- Tylko pamiętaj, że ona nic dla niego nie znaczyła, więc się nie kłóćcie o to.
- Ty już się o niego tak nie martw. A już zmieniając temat idziecie na urodziny do Paula ?
- Tak, w tę sobotę już są, prawda ?
- No to do zobaczenia. Idę jeszcze do Iwony.
- Ploteczki u koleżaneczki ?
- Haha, a co Ty tak dzisiaj rymujesz ?
- Ja jestem artystyczna dusza.
- No nie śmiem wątpić. Pa, jeszcze raz dziękuję.
- Pa, pozdrów tam tego mojego kumpla.
- Na pewno pozdrowię.

Jakąś chwilę pogadałam jeszcze z Iwoną i wróciłam do domu.

- Wróciłam i kupiłam dla Paula prezent.
- Okey. Co słychać u Ignaczaków ?
- Wszystko w porządku, a co Wy robiliście ?
- Bawiliśmy się, a potem oglądaliśmy bajkę. Coś się stało, bo humoru to Ty nie masz najlepszego widzę.
- Powiedz mi dlaczego nie powiedziałeś mi, że Gosia jechała z Wami do Włoch ? I wracaliście samolotem, który podobno się spóźnił ?
- Aga… A więc po to pojechałaś do Igły ?
- A co miałam innego robić, jak Ty nic mi nie mówisz ?
- Nie chciałem Cię denerwować.
- A myślisz, że teraz kiedy dowiedziałam się tego od znajomych, a nie od własnego męża jestem mniej zła ?
- No dobra, Gosia jechała z nami. Samolot nam się nie spóźnił, tylko poszedłem z nią do jakiejś knajpy, żeby nie rozmawiać z nią przy wszystkich, wiedziałem, że to Ci się nie podoba i powiedziałem jej kilka słów.
- Ale dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam. A z tym samolotem to wymyśliłeś. Nie łatwiej było powiedzieć prawdę ?
- To nie tak, ja nie chciałem po prostu, żeby była taka kłótnia jak teraz.
- To może powiesz mi po co naprawdę była dzisiaj rano u nas.
- Oddała mi marynarkę, którą zostawiłem raz u niej w aucie.
- Czyli te zdjęcia dla menedżerki to kolejna ściema?
- Nie, je też przyniosła.
- Nienawidzę, kiedy osoba, którą kocham mnie oszukuje…
- A jak Ty nie powiedziałaś mi o Andrzeju to było idealnie ?
- Nigdy nie mieliśmy do tego wracać, a to jest cios poniżej pasa.

Ubrałam dzieci, wzięłam wózek i chciałam wychodzić.

- Gdzie idziesz?
- Nieważne.


Wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Byłam po prostu wulkanem złości. Musiałam wszystko przemyśleć…
************************************************************************

Chyba pierwsza taka poważna kłótnia po ślubie. Agnieszce nie podoba się wytknięcie błędu z  przyszłości. Jak myślicie, szybko się pogodzą, czy to może kłótnia na dłużej ? 
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!
Pozdrawiam ;**

sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 48

Mała z każdym dniem była coraz zdrowsza. Carson razem  drużyną pojechał do Włoch, bo Resovia gra mecz z Meceratą w Lidze Mistrzów, tak więc byłam sama. Przyjechała do mnie Agata i bardzo miło spędziłyśmy wspólnie czas. Od dłuższego czasu irytuje mnie znajomość Carsona z Gosią. Przez pewien czas był spokój, ale ostatnio znowu zaczęła do niego wydzwaniać.
Poszłyśmy razem z Agatą i dziećmi na spacer i opowiedziałam jej o tej Gosi.
- A rozmawiałaś o tym z Carsonem ?
- Tak, ale on tego tak nie odbiera.
- Myślę, że nie masz co się przejmować. Cars nie jest głupi i potrafi się jej oprzeć. Naprawdę uwierz mi wszystko niedługo ucichnie.
- Mam taką nadzieję.
W tej samej chwili zadzwonił Carson.
- Cześć kochanie. Co robicie ?
- Cześć. Właśnie jesteśmy z Agatą i maluchami na spacerze. A jak się czujesz ?
- No trochę zdenerwowany, ale będzie dobrze.
- Spokojnie, na pewno wygracie. My w Was wierzymy. A o której gracie ?
- O 20.30 polskiego czasu, więc kibicujecie przed telewizorami. A jak z maluchami ?
- Świetnie, teraz sobie śpią, a za chwilę idziemy do Sabiny.
- To miłego dnia życzę, papa !
- No pa, trzymamy kciuki.

Po drodze do Sabiny wstąpiłyśmy jeszcze do sklepu Resovii w galerii, bo zamówiłam dwie małe koszulki klubowe dla Liama i Lenki z ich imionami i numerem 14. Takie małe Resoviaki wyglądały przuroczo.
Po powrocie od Sabiny ubrałam dzieciom koszulki, a sobie i Agacie dałam Carsona meczowe, które miał na zapas. Usiedliśmy przed telewizorem i zrobiłam nam wszystkich zdjęcie. Wysłałam fotkę do Carsona z podpisem: „Z takim dopingiem na pewno wygracie ! Trzymamy kciuki!”
W odpowiedzi dostałam: „No to teraz nie pozostaje nam nic, jak dać z siebie wszystko”
Mecz był niezwykle zacięty, ale nie dziwię się, grały dwie bardzo silne drużyny.  Pierwszy set wygrała Resovia po wyrównanym secie zakończonym 33:31. Drugi set już łatwiej zdobyła nasza drużyna. Ale niestety nagle ich świetna gra się rozpadła, a przeciwnicy pokazali, że nie są chłopcami do bicia i doprowadzili do tie-break’a. Już dawno nie oglądałam tak dobrego meczu. Piąty set nie układał się po naszej myśli. Od samego początku Włosi zdołali odskoczyć na kilka punktów, a Resovia musiała odrabiać. Przy wyniku 14:11 dla gospodarzy trener wziął czas i wszystko się odwróciło. Carson poszedł na zagrywkę i modliłam się, żeby nie spieprzył, ale na szczęście posłał takie bomby, że w niemożliwy sposób wygrali ten mecz kończąc tie-break 18:16. Emocje były niesamowite, a radość ogromna.
Położyłam dzieci spać, a później zadzwoniłam do Carsona.
- No gratuluję !
- To był mecz, ale jestem strasznie wyczerpany.
- No, świetnie zagraliście, ale prawie dostałam zawału. Moglibyście trochę oszczędzać kibiców.
- Haha, no to już jutro się widzimy.
- A o której będziesz ?
- No na pewno późno, gdzieś 23.
- No to poczekam. Świętujcie tam, a ja już kończę. Kochamy Cię !

- Ja też Was kocham, dobranoc!
************************************************************************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam testy i sami rozumiecie. Teraz się poprawię i będę dodawała częściej ;) Jak się Wam podoba ?
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!! To bardzo motywuje ;)
Pozdrawiam ;**

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 47

Carson przywiózł Suttona do domu, a kilka godzin później zawiózł go na lotnisko, bo niestety, ale musiał już wracać do Stanów.
Przez najbliższy czas nic specjalnego się u nas nie działo. Dzieci zdrowo rosły, a Carson grał bardzo dużo meczów, więc nasze życie przebiegało normalnie. Lenka dostała tylko lekki katar i kaszel, ale to pewnie od zimowych spacerów.
*************************

Pomimo zmęczenia wstałam rano w bardzo dobrym humorze, Carsona już nie było, bo pojechał na trening, więc zajrzałam do maluchów. Lenka jeszcze spała po praktycznie całej przepłakanej nocy, ale Liam machał nóżkami i widząc moją twarz uśmiechnął się. Wzięłam go na ręce i poszliśmy do kuchni, gdzie na stole czekało na mnie duże pudełko Raffaello, które wprost uwielbiam. Obok leżała kartka z napisem: 
"Dla mojej solenizantki."
No tak, dzisiaj mam urodziny. Sama o tym zapomniałam, tyle mam teraz na głowie, że kompletnie wyleciało mi to z głowy. Kiedy jest się małym dzieckiem to wyczekuje się tego dnia z niecierpliwością, lecz w dorosłym życiu ten dzień spada jakby na dalszy plan. Ale nie powiem bardzo się ucieszyłam z tego małego prezenciku.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i nagle Lenka zaczęła strasznie płakać, nie mogłam jej za nic uspokoić. Płakała nieustannie przez jakąś godzinę, była bardzo rozpalona, nie wiedziałam co mam robić. Strasznie się o nią bałam. Próbowałam dodzwonić się raz do mamy, raz do Carsona, ale nikt nie odbierał.  Po którejś próbie w końcu odebrał Carson.
- Cześć kochanie. Coś się stało ?
- Przyjeżdżaj szybko do domu, bo z Lenką jest źle – powiedziałam zapłakanym głosem
Mała nie przestawała płakać, po 10 minutach przyjechał Carson.
- Co się stało ?
- Cały czas płacze i jest strasznie rozpalona, zmierzyłam jej temperaturę i ma prawie 39 stopni. Carson ja się o nią boję.
- Dobra, ubieraj się jedziemy do szpitala.
- Weź ubierz Liama, a ja zajmę się Małą.
Szybko się ubraliśmy i pojechaliśmy, byłam przerażona, Lenka nie przestawała płakać a ja sama nie mogłam powstrzymać się od łez.
- Aga spokojnie, na pewno wszystko będzie dobrze.

Carson próbował mnie uspokajać, ale sama widziałam, że się boi. Po 30 minutach byliśmy w szpitalu. Panie od razu nas przyjęły, po zbadaniu Lenki, okazało się, że ma ona zapalenie oskrzeli. Dostała antybiotyk i na szczęście się uspokoiła. Byłam przerażona, na szczęście już teraz będzie lepiej. Mała musiała być jeszcze na obserwacji, więc zostaliśmy dłużej w szpitalu. Nakarmiłam Liama, bo płakał z głodu, a potem zasnął na rękach Carsona. Serce mi pękało jak widziałam Lenkę.
Carson podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie płacz już, teraz będzie wszystko dobrze.
- Mam taką nadzieję, jak dobrze, że tak szybko przyjechałeś.
- Mieliśmy akurat przerwę i poszedłem na chwilę do szatni po ręcznik i wtedy dzwoniłaś.
- Jaki ten dzień był straszny.
Pan doktor przepisał nam lekarstwa, w pobliskiej aptece je wykupiliśmy i dostaliśmy zalecenia co możemy robić a czego Małej nie wolno. Wróciliśmy do domu i położyłam maluchy do łóżeczek. Na tę całą akcję zostawiłam telefon w domu i gdy spojrzałam na wyświetlacz było na nim 24 nieodebrane połączenia. Byłam strasznie zmęczona, ale telefony się nie urywały. Po tych wszystkich nerwach i stresach tyle życzeń naprawdę poprawiło mi humor i jeżeli one się spełnią to będziemy najzdrowszą i najszczęśliwszą rodziną na świecie.
„Resoviackie” dziewczyny chciały mnie wyciągnąć do klubu, ale opowiedziałam im całą historię i zrozumiały, że wolałam zostać w domu. Umówiłyśmy się, że za tydzień wszystko odrobimy.
Lenka cały czas się budziła. Trzeba ją było nosić i wtedy się uspokajała. W końcu zasnęła głębszym snem, a ja poszłam wziąć gorącą kąpiel.
Wyszłam z łazienki w piżamie a w kuchni przygotowana kolacja ze świecami, a obok mały tort urodzinowy. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Carson naprawdę nie musiałeś.
- Ale chciałem kochanie.
- Zobacz jak ja wyglądam, jestem w piżamie, a Ty tu takie cuda stwarzasz.
- Dla mnie możesz być nawet bez niej.
- Hahaha. Dziękuję Ci bardzo. Jak ja Cię kocham.
Podeszłam do Carsona i dałam mu soczystego buziaka.
- Także kochanie. W ten wyjątkowy dzień życzę Ci wszystkiego najlepszego, żebyś zawsze była taka piękna,  zawsze była szczęśliwa i żeby spełniły się wszystkie Twoje marzenia. A tutaj mam dla Ciebie mały prezent.
- A co to ?
- Sama zobacz.
Otworzyłam pudełko, a w nim były dwa bilety na koncert Beyonce. Byłam wprost zachwycona. Rzuciłam mu się na szyję i nie chciałam puścić.
- Matko, jak Ci się udało je zdobyć ? Przecież dawno je wyprzedali.
- No tak, ale ja już je mam od bardzo dawna.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, dziękuję, dziękuję !

Usiedliśmy razem do stołu i już teraz w miłej i spokojnej atmosferze zjedliśmy razem kolację. 
************************************************************************
Nareszcie rozdział. Przepraszam, że musicie tak długo czekać, ale mam mnóstwo pracy teraz ;(
Jak się podoba ? 
CZEKAM NA KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 46

W głowie sobie pomyślałam: „Co ona tu robi ? Carson ją zaprosił ? Przecież to impreza dla najbliższych znajomych. Jakoś mi tu nie pasuje...”
Ale po chwili nadszedł szybki utwór, w obroty wziął mnie Aleh Akhrem i wszystkie moje przemyślenia się ulotniły. Po kilku szybkich tańcach nadszedł czas na „wolnego” i trafiłam w ramiona mojego męża.
- Carson widziałeś kto przyszedł ?- szepnęłam mu do ucha
- Chodzi Ci o Gosię ?
- Tak. Zaprosiłeś ją ?
- Powiedziałem, że jak chciałby przyjść to zapraszam, ale nie sądziłem, że wpadnie. Ale chyba nie masz nic przeciwko ?
- Nie, no nie mam.
Tak naprawdę nie podobało mi się to, lecz nie chciałam psuć Carsonowi humoru.

Mniej, więcej około 23 postanowiłam sprawdzić co u dzieci. Oczywiście nie piłam, więc wzięłam auto i pojechałam do domu Ignaczaków. Na szczęście smacznie spały i opiekunka mówiła, że żadnych problemów nie ma. Uspokojona wróciłam na imprezę. 

Wchodząc zauważyłam jak Gosia trochę „klei się” do Carsona. Widać było, że ma trochę wypite, a nawet bardzo. Iwona widziała zdenerwowanie na mojej twarzy, ale powiedziała mi, żebym się nie przejmowała małolatą i bawiła się dalej, więc wypiłam kilka kieliszków i od razu poprawił mi się humor.
Podeszłam do tańczącej pary, czyli Carsona i Gosi:
- Teraz to Ci kradnę mojego męża – z uśmiechem na twarzy powiedziałam to i pociągnęłam Carsona za rękę
- Och Ty moja zazdrośnico ! – szepnął mi do ucha Carson i lekko musnął w usta
- No a jak ! Muszę Cię mieć na oku ;)

Impreza trwała do samego rana. W trakcie był jeszcze konkurs karaoke, w którym bezkonkurencyjnie wygrał Carson, ale goście chyba na niego głosowali ze względu na 
urodziny i show, które przy tym wykonał, a nie za bardzo na talent wokalny ;)

Strasznie zmęczeni wróciliśmy taksówką do domu, ale również i zadowoleni, że wszystko się udało.  Od razu po wejściu do mieszkania rzuciłam się na łóżko i poszłam spać. Carson jeszcze krzątał się po pokoju i po jakiejś chwili poczułam jak się we mnie wtula i razem zasnęliśmy.
Nie spałam oczywiście długo, bo miałam przeczucie, że muszę odebrać dzieci. Już dosyć długo opiekunka miała je na głowie, więc wzięłam prysznic, zjadłam śniadanie i nie budząc Carsona pojechałam po maluchy.
Dzwonię do drzwi i otwiera mi zaspany Igła ubrany tylko w spodnie od piżamy.
- Witaj Krzysiek. Widzę, że czujesz się niebiańsko.
- Dokładnie, tak też wyglądam. Wchodź do środka, bo mi strasznie zimno.
- No dobra, dobra. Gdzie maluchy ?
- Chyba z Iwoną u Dominiki w pokoju.
Poszłam szybko na górę by powitać moje skarby. Na sam widok mojej postaci na ich twarzach pojawił się uśmiech.
-Hej Aga. Rozbierz się i napijemy się herbaty.
- Nie mogę, ale dzięki. Muszę lecieć. Zbyt długo zwaliłam Wam na głowę Liama i Lenę.
- No co Ty, przecież nic się nie stało. A Dominika jest po prostu zachwycona.
- To się cieszę. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.
Cmoknęłam Iwonę w policzek i pojechałam do domu. Weszłam do naszej sypialni i zobaczyłam, że Carson jeszcze śpi, więc wzięłam dzieciaki do salonu i zaczęłam się do nich wygłupiać, co wywoływało uśmiech na ich twarzach.
W pewnym momencie zadzwonił telefon Carsona. Patrzę na wyświetlasz i wyskakuje mi „GOSIA” . Zdziwiło mnie to, ale nie jestem z takich żeby odbierać cudze telefony, więc nic nie zrobiłam. Potem dzwonił kolejny raz i trzeci raz ciągle ona, więc w końcu odebrałam.
- Halo ?
- Cześć Carson. Słuchaj…
- Yyy. Tutaj żona Carsona i on jeszcze śpi.
- A, to przepraszam. Mogłaby mu pani przekazać, że dzwoniłam ?
- Oczywiście.
- No to do widzenia.
- No pa.
Kurde, ta dziewczyna naprawdę zaczyna mnie irytować. Co ona chce od niego o tej porze ?
Po chwili ze sypialni wychodzi Carson.
- Cześć kochanie. A gdzie się chowają moje maleństwa ?
Podbiegł po Liama, wziął go na ręce i zaczął wywijać przy suficie.
- A co Ty dzisiaj w takim dobrym humorze ?
- No a co nie można ?
- To w takim razie co chcesz na śniadanie ?
- Obojętnie. Zrób coś przepysznego.
Zrobiłam dwa mega przepyszne „szejki” i wypiliśmy je z wielką przyjemnością.
- A! Prawie bym zapomniała. Kilka razy dzwoniła do Ciebie Gosia.
- I co chciała ?
- Nie wiem. Prosiła, żebym Ci to przekazała.
- No to idę do niej oddzwonić.
- Poczekaj…
- Co ?
Odchyliłam głowę do tyłu i otrzymałam soczystego buziaka.
Po chwili Carson zakończył rozmowę.
- I co chciała ?
- Podziękowała za wczorajszą imprezę i chciała przeprosić za swoje zachowanie. Za dużo wypiła i dlatego tak się zachowywała. No widzisz wcale nie jest z niej taka zła dziewczyna…
- No mam taką nadzieję. A tak poza tym, chyba musisz zadzwonić do Suttona, bo nie wrócił na noc do domu i chyba po tym co wczoraj widziałam pojechał gdzieś z Weroniką.

- Nawet nie zauważyłem, że go nie ma. Też wczoraj widziałem, że mają ku sobie.

Po jakimś czasie Carson został z dziećmi w domu, a ja poszłam na siłownię.
************************************************************************
Kolejny rozdział !!! Już powoli akcja się rozkręca ;) Jak się podoba ?
Serdecznie dziękuję za 10 tyś wyświetleń. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy !! Mam nadzieję, że nadal będzie Was tak dużo, a nawet więcej. Postaram się nie zawieźć.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Pozdrawiam cieplutko ;**