środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 47

Carson przywiózł Suttona do domu, a kilka godzin później zawiózł go na lotnisko, bo niestety, ale musiał już wracać do Stanów.
Przez najbliższy czas nic specjalnego się u nas nie działo. Dzieci zdrowo rosły, a Carson grał bardzo dużo meczów, więc nasze życie przebiegało normalnie. Lenka dostała tylko lekki katar i kaszel, ale to pewnie od zimowych spacerów.
*************************

Pomimo zmęczenia wstałam rano w bardzo dobrym humorze, Carsona już nie było, bo pojechał na trening, więc zajrzałam do maluchów. Lenka jeszcze spała po praktycznie całej przepłakanej nocy, ale Liam machał nóżkami i widząc moją twarz uśmiechnął się. Wzięłam go na ręce i poszliśmy do kuchni, gdzie na stole czekało na mnie duże pudełko Raffaello, które wprost uwielbiam. Obok leżała kartka z napisem: 
"Dla mojej solenizantki."
No tak, dzisiaj mam urodziny. Sama o tym zapomniałam, tyle mam teraz na głowie, że kompletnie wyleciało mi to z głowy. Kiedy jest się małym dzieckiem to wyczekuje się tego dnia z niecierpliwością, lecz w dorosłym życiu ten dzień spada jakby na dalszy plan. Ale nie powiem bardzo się ucieszyłam z tego małego prezenciku.
Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i nagle Lenka zaczęła strasznie płakać, nie mogłam jej za nic uspokoić. Płakała nieustannie przez jakąś godzinę, była bardzo rozpalona, nie wiedziałam co mam robić. Strasznie się o nią bałam. Próbowałam dodzwonić się raz do mamy, raz do Carsona, ale nikt nie odbierał.  Po którejś próbie w końcu odebrał Carson.
- Cześć kochanie. Coś się stało ?
- Przyjeżdżaj szybko do domu, bo z Lenką jest źle – powiedziałam zapłakanym głosem
Mała nie przestawała płakać, po 10 minutach przyjechał Carson.
- Co się stało ?
- Cały czas płacze i jest strasznie rozpalona, zmierzyłam jej temperaturę i ma prawie 39 stopni. Carson ja się o nią boję.
- Dobra, ubieraj się jedziemy do szpitala.
- Weź ubierz Liama, a ja zajmę się Małą.
Szybko się ubraliśmy i pojechaliśmy, byłam przerażona, Lenka nie przestawała płakać a ja sama nie mogłam powstrzymać się od łez.
- Aga spokojnie, na pewno wszystko będzie dobrze.

Carson próbował mnie uspokajać, ale sama widziałam, że się boi. Po 30 minutach byliśmy w szpitalu. Panie od razu nas przyjęły, po zbadaniu Lenki, okazało się, że ma ona zapalenie oskrzeli. Dostała antybiotyk i na szczęście się uspokoiła. Byłam przerażona, na szczęście już teraz będzie lepiej. Mała musiała być jeszcze na obserwacji, więc zostaliśmy dłużej w szpitalu. Nakarmiłam Liama, bo płakał z głodu, a potem zasnął na rękach Carsona. Serce mi pękało jak widziałam Lenkę.
Carson podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Nie płacz już, teraz będzie wszystko dobrze.
- Mam taką nadzieję, jak dobrze, że tak szybko przyjechałeś.
- Mieliśmy akurat przerwę i poszedłem na chwilę do szatni po ręcznik i wtedy dzwoniłaś.
- Jaki ten dzień był straszny.
Pan doktor przepisał nam lekarstwa, w pobliskiej aptece je wykupiliśmy i dostaliśmy zalecenia co możemy robić a czego Małej nie wolno. Wróciliśmy do domu i położyłam maluchy do łóżeczek. Na tę całą akcję zostawiłam telefon w domu i gdy spojrzałam na wyświetlacz było na nim 24 nieodebrane połączenia. Byłam strasznie zmęczona, ale telefony się nie urywały. Po tych wszystkich nerwach i stresach tyle życzeń naprawdę poprawiło mi humor i jeżeli one się spełnią to będziemy najzdrowszą i najszczęśliwszą rodziną na świecie.
„Resoviackie” dziewczyny chciały mnie wyciągnąć do klubu, ale opowiedziałam im całą historię i zrozumiały, że wolałam zostać w domu. Umówiłyśmy się, że za tydzień wszystko odrobimy.
Lenka cały czas się budziła. Trzeba ją było nosić i wtedy się uspokajała. W końcu zasnęła głębszym snem, a ja poszłam wziąć gorącą kąpiel.
Wyszłam z łazienki w piżamie a w kuchni przygotowana kolacja ze świecami, a obok mały tort urodzinowy. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Carson naprawdę nie musiałeś.
- Ale chciałem kochanie.
- Zobacz jak ja wyglądam, jestem w piżamie, a Ty tu takie cuda stwarzasz.
- Dla mnie możesz być nawet bez niej.
- Hahaha. Dziękuję Ci bardzo. Jak ja Cię kocham.
Podeszłam do Carsona i dałam mu soczystego buziaka.
- Także kochanie. W ten wyjątkowy dzień życzę Ci wszystkiego najlepszego, żebyś zawsze była taka piękna,  zawsze była szczęśliwa i żeby spełniły się wszystkie Twoje marzenia. A tutaj mam dla Ciebie mały prezent.
- A co to ?
- Sama zobacz.
Otworzyłam pudełko, a w nim były dwa bilety na koncert Beyonce. Byłam wprost zachwycona. Rzuciłam mu się na szyję i nie chciałam puścić.
- Matko, jak Ci się udało je zdobyć ? Przecież dawno je wyprzedali.
- No tak, ale ja już je mam od bardzo dawna.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, dziękuję, dziękuję !

Usiedliśmy razem do stołu i już teraz w miłej i spokojnej atmosferze zjedliśmy razem kolację. 
************************************************************************
Nareszcie rozdział. Przepraszam, że musicie tak długo czekać, ale mam mnóstwo pracy teraz ;(
Jak się podoba ? 
CZEKAM NA KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**

4 komentarze:

  1. Przepraszam że teraz, miałam komp popsuty. Carson i Aga prowadzą bardzo ciekawe życie. I dobrze że z Małą wszystko ok :) czekam na następny rozdział. :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ejj czemu tak długo nic nie ma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mam testy i nie miałam w ogóle czasu na pisanie, ale jutro testy się kończą i najpóźniej w sobotę wstawię rozdział ;)
      Wybaczcie !!

      Usuń
  3. Czekamy z niecierpliwością! :)

    OdpowiedzUsuń