sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 48

Mała z każdym dniem była coraz zdrowsza. Carson razem  drużyną pojechał do Włoch, bo Resovia gra mecz z Meceratą w Lidze Mistrzów, tak więc byłam sama. Przyjechała do mnie Agata i bardzo miło spędziłyśmy wspólnie czas. Od dłuższego czasu irytuje mnie znajomość Carsona z Gosią. Przez pewien czas był spokój, ale ostatnio znowu zaczęła do niego wydzwaniać.
Poszłyśmy razem z Agatą i dziećmi na spacer i opowiedziałam jej o tej Gosi.
- A rozmawiałaś o tym z Carsonem ?
- Tak, ale on tego tak nie odbiera.
- Myślę, że nie masz co się przejmować. Cars nie jest głupi i potrafi się jej oprzeć. Naprawdę uwierz mi wszystko niedługo ucichnie.
- Mam taką nadzieję.
W tej samej chwili zadzwonił Carson.
- Cześć kochanie. Co robicie ?
- Cześć. Właśnie jesteśmy z Agatą i maluchami na spacerze. A jak się czujesz ?
- No trochę zdenerwowany, ale będzie dobrze.
- Spokojnie, na pewno wygracie. My w Was wierzymy. A o której gracie ?
- O 20.30 polskiego czasu, więc kibicujecie przed telewizorami. A jak z maluchami ?
- Świetnie, teraz sobie śpią, a za chwilę idziemy do Sabiny.
- To miłego dnia życzę, papa !
- No pa, trzymamy kciuki.

Po drodze do Sabiny wstąpiłyśmy jeszcze do sklepu Resovii w galerii, bo zamówiłam dwie małe koszulki klubowe dla Liama i Lenki z ich imionami i numerem 14. Takie małe Resoviaki wyglądały przuroczo.
Po powrocie od Sabiny ubrałam dzieciom koszulki, a sobie i Agacie dałam Carsona meczowe, które miał na zapas. Usiedliśmy przed telewizorem i zrobiłam nam wszystkich zdjęcie. Wysłałam fotkę do Carsona z podpisem: „Z takim dopingiem na pewno wygracie ! Trzymamy kciuki!”
W odpowiedzi dostałam: „No to teraz nie pozostaje nam nic, jak dać z siebie wszystko”
Mecz był niezwykle zacięty, ale nie dziwię się, grały dwie bardzo silne drużyny.  Pierwszy set wygrała Resovia po wyrównanym secie zakończonym 33:31. Drugi set już łatwiej zdobyła nasza drużyna. Ale niestety nagle ich świetna gra się rozpadła, a przeciwnicy pokazali, że nie są chłopcami do bicia i doprowadzili do tie-break’a. Już dawno nie oglądałam tak dobrego meczu. Piąty set nie układał się po naszej myśli. Od samego początku Włosi zdołali odskoczyć na kilka punktów, a Resovia musiała odrabiać. Przy wyniku 14:11 dla gospodarzy trener wziął czas i wszystko się odwróciło. Carson poszedł na zagrywkę i modliłam się, żeby nie spieprzył, ale na szczęście posłał takie bomby, że w niemożliwy sposób wygrali ten mecz kończąc tie-break 18:16. Emocje były niesamowite, a radość ogromna.
Położyłam dzieci spać, a później zadzwoniłam do Carsona.
- No gratuluję !
- To był mecz, ale jestem strasznie wyczerpany.
- No, świetnie zagraliście, ale prawie dostałam zawału. Moglibyście trochę oszczędzać kibiców.
- Haha, no to już jutro się widzimy.
- A o której będziesz ?
- No na pewno późno, gdzieś 23.
- No to poczekam. Świętujcie tam, a ja już kończę. Kochamy Cię !

- Ja też Was kocham, dobranoc!
************************************************************************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam testy i sami rozumiecie. Teraz się poprawię i będę dodawała częściej ;) Jak się Wam podoba ?
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!! To bardzo motywuje ;)
Pozdrawiam ;**

2 komentarze:

  1. wspaniałe!!! :D Koniecznie częściej dodawaj! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O rajciu. Swietny.
    Przepraszam ze tak rzadko komentuje ale mam sesje i sama dobrze wiem jak ciezko dodawac cos a co dopiero czytac czyjekolwiek rozdziwly. U Ciebie czytam regularnie lecz nic nir zostaeiam za Cie bardzo przepraszam

    OdpowiedzUsuń