Mała z każdym dniem
była coraz zdrowsza. Carson razem
drużyną pojechał do Włoch, bo Resovia gra mecz z Meceratą w Lidze
Mistrzów, tak więc byłam sama. Przyjechała do mnie Agata i bardzo miło
spędziłyśmy wspólnie czas. Od dłuższego czasu irytuje mnie znajomość Carsona z
Gosią. Przez pewien czas był spokój, ale ostatnio znowu zaczęła do niego
wydzwaniać.
Poszłyśmy razem z
Agatą i dziećmi na spacer i opowiedziałam jej o tej Gosi.
- A rozmawiałaś o
tym z Carsonem ?
- Tak, ale on tego
tak nie odbiera.
- Myślę, że nie
masz co się przejmować. Cars nie jest głupi i potrafi się jej oprzeć. Naprawdę
uwierz mi wszystko niedługo ucichnie.
- Mam taką
nadzieję.
W tej samej chwili
zadzwonił Carson.
- Cześć kochanie.
Co robicie ?
- Cześć. Właśnie
jesteśmy z Agatą i maluchami na spacerze. A jak się czujesz ?
- No trochę
zdenerwowany, ale będzie dobrze.
- Spokojnie, na
pewno wygracie. My w Was wierzymy. A o której gracie ?
- O 20.30 polskiego
czasu, więc kibicujecie przed telewizorami. A jak z maluchami ?
- Świetnie, teraz
sobie śpią, a za chwilę idziemy do Sabiny.
- To miłego dnia
życzę, papa !
- No pa, trzymamy
kciuki.
Po drodze do Sabiny
wstąpiłyśmy jeszcze do sklepu Resovii w galerii, bo zamówiłam dwie małe
koszulki klubowe dla Liama i Lenki z ich imionami i numerem 14. Takie małe Resoviaki
wyglądały przuroczo.
Po powrocie od
Sabiny ubrałam dzieciom koszulki, a sobie i Agacie dałam Carsona meczowe, które
miał na zapas. Usiedliśmy przed telewizorem i zrobiłam nam wszystkich zdjęcie.
Wysłałam fotkę do Carsona z podpisem: „Z
takim dopingiem na pewno wygracie ! Trzymamy kciuki!”
W odpowiedzi
dostałam: „No to teraz nie pozostaje nam
nic, jak dać z siebie wszystko”
Mecz był niezwykle
zacięty, ale nie dziwię się, grały dwie bardzo silne drużyny. Pierwszy set wygrała Resovia po wyrównanym
secie zakończonym 33:31. Drugi set już łatwiej zdobyła nasza drużyna. Ale
niestety nagle ich świetna gra się rozpadła, a przeciwnicy pokazali, że nie są
chłopcami do bicia i doprowadzili do tie-break’a. Już dawno nie oglądałam tak
dobrego meczu. Piąty set nie układał się po naszej myśli. Od samego początku
Włosi zdołali odskoczyć na kilka punktów, a Resovia musiała odrabiać. Przy
wyniku 14:11 dla gospodarzy trener wziął czas i wszystko się odwróciło. Carson poszedł na zagrywkę i
modliłam się, żeby nie spieprzył, ale na szczęście posłał takie bomby, że
w niemożliwy sposób wygrali ten mecz kończąc tie-break 18:16. Emocje były
niesamowite, a radość ogromna.
Położyłam dzieci
spać, a później zadzwoniłam do Carsona.
- No gratuluję !
- To był mecz, ale jestem strasznie wyczerpany.
- No, świetnie
zagraliście, ale prawie dostałam zawału. Moglibyście trochę oszczędzać kibiców.
- Haha, no to już
jutro się widzimy.
- A o której
będziesz ?
- No na pewno późno,
gdzieś 23.
- No to poczekam.
Świętujcie tam, a ja już kończę. Kochamy Cię !
- Ja też Was
kocham, dobranoc!
************************************************************************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam testy i sami rozumiecie. Teraz się poprawię i będę dodawała częściej ;) Jak się Wam podoba ?
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!! To bardzo motywuje ;)
Pozdrawiam ;**
wspaniałe!!! :D Koniecznie częściej dodawaj! <3
OdpowiedzUsuńO rajciu. Swietny.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze tak rzadko komentuje ale mam sesje i sama dobrze wiem jak ciezko dodawac cos a co dopiero czytac czyjekolwiek rozdziwly. U Ciebie czytam regularnie lecz nic nir zostaeiam za Cie bardzo przepraszam