Liam od 5.30 płakał
i musiałam ciągle go nosić na rękach. Myślałam, że zasnę, ale wypiłam kawę i
jakoś mnie to postawiło na nogi. Później jak Mały już się uspokoił nie mogłam ponownie zasnąć. To zdecydowanie nie był mój ulubiony poranek. Płacz obudził także
Agatę, więc zrobiłyśmy śniadanie i usiadłyśmy do stołu.
- A jak
przygotowania do ślubu ? – zapytałam
- Powolutku, ale do
przodu. Już się nie mogę doczekać.
- Nie dziwię Ci
się. Miałam tak samo, ale cieszę się, że w końcu bierzecie ślub. Poznaliście
się dużo wcześniej niż my.
- Fakt, znamy się
już od liceum. Dobra chyba muszę się już spakować, bo długa podróż przede mną.
- Szkoda, że nie
zostaniesz dłużej. Tak mi brakuje naszych częstych spotkań.
- Mi też, ale może
kiedyś zamieszkamy jakoś bliżej siebie.
- Też mam taką
nadzieję.
Agata spakowała się
i wyściskałam ją za wszystkie czasy.
- Daj znać kiedy
dojedziesz do Bydgoszczy.
- Okey. Pa, ucałuj
Carsona.
- A Ty Marcina.
Po wyjeździe Agaty
wzięłam dzieci i pojechałam do galerii po jakieś zakupy, bo w lodówce pustki, a
postanowiłam, że zrobię dzisiaj pyszną kolację na przyjazd Carsona.
Wieczorem położyłam
Maluchy spać i zaczęłam przygotowywać kolację. Zrobiłam sałatkę z kurczakiem i
zapiekankę pomidorową. Udekorowałam
stół, usiadłam przed telewizorem i czekałam na Carsona. Jest już dawno po 23, a jego nie ma. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam na kanapie. Po jakimś czasie
czuję jak ktoś całuje mnie w czoło. Otwieram oczy, a nade mną stoi Carson.
Przyciągnęłam go do siebie i dałam soczystego buziaka.
- Nareszcie jesteś.
Chyba zasnęłam, a co tak późno ?
- Samolot się
spóźnił.
- Zrobiłam kolację,
więc jak chcesz to zjedz coś.
- A Ty nie zjesz ze
mną ?
- Nie mam apetytu.
Podgrzej sobie, nałóż i chodź tu do mnie.
Carson poszedł po
jedzenie, a zanim wrócił już spałam. Byłam tak padnięta, że nie miałam na
nic siły. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Gdy mnie odkładał przebudziłam
się i powiedziałam tylko: „Dziękuję”.
Rankiem obudziłam
się, a tuż przy mnie leżał Carson. I takie poranki to ja uwielbiam. Wzięłam
prysznic, ubrałam się i poszłam do pobliskiego sklepu po zakupy. Zjedliśmy
śniadanie i poszłam na spacer z Maluchami. Gdy wracałam z parku zauważyłam, że
z naszego bloku wychodzi Gosia. Co ona tam robiła…
Weszłam do
mieszkania, Carson siedział przy laptopie.
- Jesteśmy !!
- Nareszcie.
Carson wziął Lenkę
i zaczął ją łaskotać, co sprawiało uśmiech na jej twarzy.
- Słuchaj. Co tu
robiła wasza fotografka?
-Zostawiła mi pen
drive’a, którego będę miał zawieźć menadżerce, bo Gosia musiała pilnie
wyjechać. A skąd wiesz, że tu była ?
- Widziałam jak
wychodziła z naszego bloku. A tak poza
tym mógłbyś o jakiejś 13 zostać sam z dziećmi, bo muszę pojechać do Ignaczaków.
- Nie ma sprawy, a
coś się stało ?
- Nie, wszystko
jest ok.
- Paul zaprosił nas
w sobotę na urodziny. Pójdziemy ? Masz czas ?
- No pewnie, tylko
dzieci będziemy musieli wziąć ze sobą, nie mamy ich z kim zostawić
- To nie problem,
Jasmine mówiła, że zrobią u siebie na działce jakiegoś grilla i wszyscy
zabierają dzieciaki.
- No to świetnie. A
co z prezentem ?
-Kupimy mu jakieś
dobre whisky i będzie dobrze.
- No to po drodze
do Igły kupię.
- Ok.
Wsiadłam w samochód
i pojechałam do Ignaczaków. Moja wizyta u nich była niezapowiedziana, ale
chciałam pogadać z Krzyśkiem.
- Cześć Aga. Co Ty
tu robisz ? Jaka miła niespodzianka. – powiedziała Iwona
- Hej. Jest Igła ?
- Siedzi w
ogrodzie, a coś się stało ?
- Nie, chcę tylko z
nim pogadać.
- Okey, chodź ze
mną.
….
- Cześć Krzysiu.
- O witam panią
Clark. Co Cię tu sprowadza ?
- Muszę z Tobą
pogadać.
- Ze mną Na pewno
nie z Iwoną ?
- A to takie dziwne
?
- No nie, więc
zamieniam się w słuch, ale trochę się domyślam czemu tu przyjechałaś i to bez
Carsona.
- No to powiedz mi
szczerze kim ona jest, i o co chodzi z tą Gosią. Co ona ma do Carsona, bo od niego
to niczego nie mogę wyciągnąć. Ciągle do niego wydzwania, a dzisiaj nawet
była u nas.
- Gosia to jest
nowy fotograf klubu. Jest bardzo młoda i jak na razie na stażu. Już
wcześniej zauważyłem, że Carson się jej spodobał.
- No to zauważyłam
na urodzinach.
- Tam też, ona z
początku nie wiedziała, że Cars ma żonę i próbowała go poderwać.
- No wspaniale.
- Spokojnie, on
tylko się z tego śmiał. Mówiłem, żeby się z nią nie zadawał, bo dziewczyna
sobie coś pomyśli, ale on to uważał za zabawę.
- Też mu to
mówiłam, ale on tego tak nie odbierał.
- A teraz we
Włoszech…
- Co ? Ona była tam
z Wami ?
- No tak, choć nie
wiem po co nam było dwóch fotografów. No ale poszliśmy po meczu do klubu i chyba
ona zbliżyła się do Carsona.
- To znaczy ?
- No oczywiście w
sensie znajomości. Nic poza tym. Rozmawiałem z Carsonem o tym, że to idzie w
złą stronę i wiedziałem, że Tobie się to nie podoba i dłużej nie będziesz tego
tolerowała.
- Już od dawna nie toleruję.
- No i jak
przylecieliśmy do Polski to poszli do jakiegoś baru i Carson jej wszystko
powiedział.
- Ale co
powiedział?
- No, żeby
dziewczyna sobie nic nie myślała. Że ma rodzinę i nie ma zamiaru zabawiać się
w takie gierki.
- A jak ona na to
zareagowała ?
- Z tego co Carson
mi mówił to nie było zadowolona, ale chyba było jej głupio i poszła.
- Czyli samolot się
Wam nie spóźnił ?
- Ależ skąd, był
punktualnie.
- Dzięki Igła. Od
niego bym się nigdy tego nie dowiedziała. Ale nie wiem po co to ukrywał.
- Nie chciał, żebyś
była na niego zła.
- Teraz jestem
bardziej niż by mi sam powiedział.
- Tylko pamiętaj,
że ona nic dla niego nie znaczyła, więc się nie kłóćcie o to.
- Ty już się o
niego tak nie martw. A już zmieniając temat idziecie na urodziny do Paula ?
- Tak, w tę sobotę
już są, prawda ?
- No to do
zobaczenia. Idę jeszcze do Iwony.
- Ploteczki u
koleżaneczki ?
- Haha, a co Ty tak
dzisiaj rymujesz ?
- Ja jestem artystyczna dusza.
- No nie śmiem
wątpić. Pa, jeszcze raz dziękuję.
- Pa, pozdrów tam
tego mojego kumpla.
- Na pewno
pozdrowię.
Jakąś chwilę
pogadałam jeszcze z Iwoną i wróciłam do domu.
- Wróciłam i
kupiłam dla Paula prezent.
- Okey. Co słychać
u Ignaczaków ?
- Wszystko w
porządku, a co Wy robiliście ?
- Bawiliśmy się, a
potem oglądaliśmy bajkę. Coś się stało, bo humoru
to Ty nie masz najlepszego widzę.
- Powiedz mi
dlaczego nie powiedziałeś mi, że Gosia jechała z Wami do Włoch ? I wracaliście
samolotem, który podobno się spóźnił ?
- Aga… A więc po to
pojechałaś do Igły ?
- A co miałam
innego robić, jak Ty nic mi nie mówisz ?
- Nie chciałem Cię
denerwować.
- A myślisz, że
teraz kiedy dowiedziałam się tego od znajomych, a nie od własnego męża jestem
mniej zła ?
- No dobra, Gosia
jechała z nami. Samolot nam się nie spóźnił, tylko poszedłem z nią do jakiejś
knajpy, żeby nie rozmawiać z nią przy wszystkich, wiedziałem, że to Ci się nie
podoba i powiedziałem jej kilka słów.
- Ale dlaczego ja
nic o tym nie wiedziałam. A z tym samolotem to wymyśliłeś. Nie łatwiej było
powiedzieć prawdę ?
- To nie tak, ja
nie chciałem po prostu, żeby była taka kłótnia jak teraz.
- To może powiesz
mi po co naprawdę była dzisiaj rano u nas.
- Oddała mi
marynarkę, którą zostawiłem raz u niej w aucie.
- Czyli te zdjęcia
dla menedżerki to kolejna ściema?
- Nie, je też
przyniosła.
- Nienawidzę, kiedy
osoba, którą kocham mnie oszukuje…
- A jak Ty nie
powiedziałaś mi o Andrzeju to było idealnie ?
- Nigdy nie
mieliśmy do tego wracać, a to jest cios poniżej pasa.
Ubrałam dzieci, wzięłam
wózek i chciałam wychodzić.
- Gdzie idziesz?
- Nieważne.
Wyszłam i trzasnęłam
drzwiami. Byłam po prostu wulkanem złości. Musiałam wszystko przemyśleć…
************************************************************************
Chyba pierwsza taka poważna kłótnia po ślubie. Agnieszce nie podoba się wytknięcie błędu z przyszłości. Jak myślicie, szybko się pogodzą, czy to może kłótnia na dłużej ?
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!
Pozdrawiam ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz