niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 45

Dzisiejszego ranka wstałam dosyć szybko. Maluchy słodko spały, więc poszłam pobiegać, a po drodze zrobiłam zakupy. Wróciłam do domu i zaczęłam robić urodzinowe śniadanie dla Carsona, czyli „pankejki” z malinami i borówkami. Później wzięłam maluchy i ubrałam je w bluzeczki, które ostatnio kupiłam z napisem „I love my daddy” . To był taki uroczy widok.
Po cichu weszliśmy do naszej sypialni.
- Pobudka. „Happy birthday to you, happy birthday to you…” – zaśpiewałam, a Carson trząc jeszcze oczy podniósł się na łóżku i wziął maluchy na ręce. Usiadłam obok niego na łóżku i mocno przytuliłam.
-Wszystkiego najlepszego kochanie !
- Dziękuję bardzo ! – odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
Po chwili wstał z łóżka, poszedł po aparat i porobiliśmy kilka fotek.
- Idę zrobić śniadanie. Masz Aga jakieś życzenia ?
- Dzisiaj jest dzień wyjątkowy i śniadanie już na Ciebie czeka w kuchni.
- Hahaha, tak to ja mogę żyć codziennie.
Carson podszedł do mnie i sprzedał mi soczystego buziaka.
- No dobra, dobra starczy tych Waszych słodkości. Młody wszystkiego najlepszego – wtrącił zaspany Sutton, który właśnie wychodził z pokoju.
- Już nie taki młody – zaśmiałam się

 Po bardzo radosnym poranku Carson musiał iść na trening, a my z Suttonem poszliśmy na spacer.
- A co robicie dzisiaj z dziećmi ?
- Zawożę je do mojej przyjaciółki Iwony i tam zostaną z opiekunką, która zajmuje się też jej dziećmi. Znam ją bardzo dobrze i nie mam obaw co to zostawienia ich.
- Mama tak chciałby je zobaczyć. Kiedy Wy ostatnio u nas byliście ?
- Długo nie byliśmy w Stanach, ale Liam z Lenką są za mali, żeby lecieć samolotem, poza tym Carson ma napięty sezon i naprawdę nie mamy czasu, postaramy się wpaść kiedy tylko będziemy mogli. Ale może wrócimy już do domu, bo trochę zimno się robi.
- Nic mi nie mów, ja tu już od godziny zamarzam.
- Haha, mogłeś powiedzieć.
- No nie jestem przyzwyczajony do takich temperatur a tym bardziej do śniegu.

Wróciliśmy do domu. Po chwili z treningu wrócił Carson zaczęłam się powoli przygotowywać.
- Dobra chłopaki. Wy zostajecie z dziećmi, a ja lecę na godzinę do kosmetyczki, pasuje ?
- No a mamy inne wyjście ?
- Nie macie. Papa !

Po ponad godzince relaksu wróciłam do domu. Telefony do Carsona się nie urywały. Co chwilę ktoś do niego dzwonił z życzeniami, a ja miałam problem z maluchami, bo ciągle płakały. Były dzisiaj bardzo marudne. Po dłuższym czasie jednak zasnęły. Do imprezy nie zostało dużo czasu, więc poszłam wziąć kąpiel. Wychodząc z łazienki owinięta ręcznikiem zauważyłam, że wzrok Suttona zatrzymał się na mnie i usłyszałam tylko komentarz:
- No, no…
- Ej koleś, to jest moja żona .
- No już dobra, tylko patrzę.
- A Wy zamiast siedzieć na kanapie i się gapić może ruszycie się ? – przerwałam im
- Już dobrze, a co mamy zrobić ?
- Trochę Cię znam i szykujesz się do wyjścia dosyć długo, więc zawieź Liama i Lenę do Ignaczaków. Ja już wszystko zapakowałam, w sypialni masz torbę.
- Okey, wpadnę jeszcze na stację benzynową.
- Dobra, ale pospiesz się.
Ucałowałam nasze skarby i poszłam do łazienki się wymalować i uczesać. Postawiłam na lekkie loki i dosyć naturalny makijaż. Po chwili przyjechał Carson i przyszedł do pokoju.
- Carson pomożesz mi zapiąć sukienkę? (czarną)
- Oczywiście.
Przed zapięciem pocałował mnie w ramię, a później objął w talii.
- Pięknie wyglądasz.
- Cieszę się, że Ci się podobam. Ale teraz Ty musisz się ubrać. Czekam na Was na dole.
Po chwili czekania zeszli moi dżentelmeni, którzy wyglądali niezwykle przystojnie. Haha
Ubrałam płaszcz i pojechaliśmy na salę. Były spore korki, więc się trochę spóźniliśmy.

Po wejściu wszyscy już byli i zaczęli śpiewać sto lat. Carson się zaczerwienił, a ja nie mogłam powstrzymać od śmiechu. Po odśpiewaniu tradycyjnego „Sto Lat” nadszedł czas na życzenia. Wszyscy po kolei. Niektóre prezenty to nas rozbawiły totalnie. Oczywiście jak dostał Playstation 4 to cieszył się jak małe dziecko.
- No kochanie. Przez najbliższy tydzień tylko gram – skomentował Carson
Cała sala wybuchła śmiechem, a ja tylko z uśmiechem na twarzy wzruszyłam ramionami.
Na koniec przyszedł czas na życzenia ode mnie.
- No to kochanie. W Twoje 30-ste już urodziny życzę Ci przede wszystkim szczęścia. Ale też zdrowia, formy no i oczywiście Mistrzostwa Polski, żebyśmy zawsze byli razem i żebyś spełnił każde swoje marzenie.
- Aguś dzięki, ale moje już się spełniły i Wy nimi jesteście.
- No to mam dla Ciebie mały prezent.

I w tym momencie Igła z Konarem wnieśli dużą antyramę z naszym zdjęciem, wykonane jako fotomozaika. Carson bardzo się ucieszył i aż podniósł mnie do góry.
 Po tej jakby części oficjalnej wszyscy usiedliśmy to stołu i skonsumowaliśmy posiłek. Po kilku głębszych każdy wyrwał na parkiet i wirowaliśmy cały czas. Po jakiejś chwili zauważyłam jak przyszła jakaś dziewczyna. Zapytałam Igłę, bo akurat wtedy z nim tańczyłam kto to jest i okazało się, że to była ta Gosia… Skąd ona się tu znalazła...
************************************************************************

Nareszcie rozdział ;) Jak się podoba ? Mam teraz dużo na głowie i dlatego tak rzadko dodaję. Ale muszę się Wam pochwalić, że na ostatnim meczu przytuliłam Carsona !!
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 44

Chłopaki wracając do domu:
- Jesteśmy!! - zawołali chórem
- No nareszcie. Co Wam to tak długo zajęło ?
- No, bo jak już mówiłem zepsuł nam się samochód w czasie drogi, a telefon miałem rozładowany. Marcin chciał zadzwonić po taksówkę, ale obok przejeżdżała Gosia.
- Jaka Gosia?
- Nowy fotograf drużyny i zaproponowała, że nas zawiezie. No, a chcieliśmy jej za to jakoś podziękować, więc poszliśmy wszyscy razem na kolację.
- Dobra, dobra już się nie tłumaczcie. Ale mogliście zadzwonić, że idziecie na tę kolację.
- No już się nie złośćcie.

Chłopaki podeszli do nas i dali buziaki w policzek.  Tak się dawno nie widzieliśmy, że rozmawialiśmy do samego rana.


Przed południem następnego dnia poszliśmy wszyscy razem w szóstkę na spacer i było bardzo przyjemnie. Pokazaliśmy Agacie i Marcinowi najfajniejsze miejsca w Rzeszowie, a później wróciliśmy do domu i faceci zajęli się przygotowaniem obiadu, ja natomiast poszłam nakarmić maluchy.
Nasi goście mieli zostać dłużej, ale niestety trener Marcina zwołał zebranie i muszą wracać do Bydgoszczy.
Nadchodziła kąpiel. Na szczęście maluchy nie grymaszą podczas kąpieli. Zawsze było tak, że najpierw ja myłam Lenkę, a Carson pilnował Liama, a później wymienialiśmy tylko dzieci. Cars nie chciał nigdy ich kąpać, bał się, że je wypuści, ale coś im zrobi.
Dzisiaj widziałam, że bacznie obserwuje to wszystko co robiłam, więc zapytałam:
-Carson Liam  już nie jest taki małey. Może w końcu spróbujesz ? Ja Ci pomogę, przecież to nic trudnego.
- No dobra, ale…
- Nie ma żadnego ale, położę Lenkę do łóżeczka i już do Ciebie idę.

Pomimo lekkich nerwów Carson poradził sobie znakomicie i zapowiedział, że teraz jeżeli nie będzie miał treningu zawsze będzie ich kąpał. Także z uśmiechem na ustach położyliśmy nasze skarby spać.

Mniej więcej godziny 20 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam, a w nich stał Sutton. Totalnie nie spodziewaliśmy się jego odwiedzin.
Zrobiłam coś na szybko do jedzenia, a później mogłam tylko „podziwiać” jak dwóch braci gra sobie w Playstation. Zaciętą walkę przerwał telefon Carsona, który leżał w sypialni.
-Kochanie podasz mi telefon i zobacz kto dzwoni ?
- Jakaś Gosia.
Po zakończeniu rozmowy zapytałam kim jest Gosia, a Carson mi przypomniał, że to ta nowa fotografka, która ich przywiozła z Marcinem.
- A co ona od Ciebie chciała ?
- No ma zepsuty samochód i poprosiła mnie czy mógłbym ją jutro przed treningiem zabrać na halę, a że jest to po drodze zgodziłem się. Chyba nie masz nic przeciwko ?
- No co Ty.. Dlaczego miałabym mieć, musisz ją kiedyś do nas zaprosić, chętnie ją poznam.
- Okey, zapytam.

Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór, dwóch facetów leżących na kanapie… Ale za to miałam czas, żeby wziął sobie gorącą, relaksacyjną kąpiel.

Zbliżały się urodziny Carsona. Już 30-ste. Matko jak ten czas szybko leci. Zarezerwowałam salę, zaprosiliśmy chłopaków z drużyny i najbliższych znajomych. Jest to okrągła liczba, więc impreza będzie trochę większa niż normalnie. Prezent dla Carsa już mam gotowy. A jest nim nasze zdjęcie jako fotomozaika, wykonana z malutkich wspólnych zdjęć. Efekt jest niesamowity. A nasi znajomi wiem, że kupują mu PS4, którą zawsze chciał sobie kupić, ale wybijałam mu to z głowy. No co ja mogę zrobić, jak każdy facet w środku ma coś z dziecka i uwielbia grać w gry.

 ************************************************************************
Kolejny rozdział. Wiem, że są one dość nudne, ale przyjdzie czas na lepsze. Mam już pomysł ;)
CZEKAM NA KOMENTARZE !!
Pozdrawiam ;**

środa, 19 marca 2014

Rozdział 43

Jak zaplanowaliśmy ja spędziłam czas u rodziców, a Carson pojechał z drużyną do Niemiec. Po powrocie musiałam załatwić kilka ważnych spraw, ale wszystko wróciło do normy. Lenka z Liamem zdrowo rośli, więc nie było żadnych większych problemów.

W ten weekend przyjeżdżają do nas Walińscy, więc od samego rana czekałam na Agatę, bo Marcin jechał autobusem z drużyną już wcześniej. Były spore korki, więc spóźniła się 3 godziny.

- Nareszcie jesteś. Jak minęła podróż ?- zapytałam

- Hej! Jestem padnięta. Daleko tu macie.

- No fakt. Ale chodź rozpakuj się.

- Dobra, dobra. Rozpakuję się później. Teraz pokaż mi Wasze małe szkraby.

Poszłyśmy do salonu gdzie leżały dzieci.

- Ale masz piękne te cudeńka.Obydwoje to czysty Carson.

- Wszyscy to mówią. Słuchaj może pójdziemy na spacer i na jakąś kawę ?

- Okey. To ja zostawię tylko rzeczy i już Ci pomagam.

Ubrałyśmy Lenkę i Liama i poszłyśmy na spacer. Była bardzo ładna pogoda, słonko świeciło i spacerowało się naprawdę przyjemnie. Weszłyśmy do kawiarni i spotkałyśmy tam Sabinę.

- Cześć co Ty tutaj robisz ?

- Na chwilę urwałam się z pracy. Agata jak ja Cię długo nie widziałam. Co u Was?

- A wszystko dobrze. Przyjechałam do Agi i zostaniemy z Marcinem kilka dni.

- No to koniecznie musimy się wspólnie spotkać. Przyjdziecie do nas jutro ?

- Wiesz co może lepszym pomysłem by było, żebyście wpadli do nas, bo nie będę Wam robiła kłopotu z dziećmi. - wtrąciłam

- Masz rację. To jutro u Agi wszystko obgadamy. To ja lecę dziewczyny do pracy. Do zobaczenia

- Tak sobie ostatnio myślałam nad tym. Ustaliliście już datę ślubu ?- Dokładnie jeszcze nie mamy, ale chcielibyśmy pobrać się jakoś w czerwcu.

- No to już niedługo. A masz już jakąś wizję na to wszystko.

- Powoli wyszukuję różne rzeczy i dam radę, ale mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. Czy zostaniesz moim świadkiem ?

- Naprawdę ? No oczywiście, że zostanę. Nawet nie wiesz jak się cieszę.

- Dzięki, jesteś kochana.

- A kogo bierzecie za drugiego świadka ?

-Marcina brat będzie Ci towarzyszył. Znasz go ?

- Tak, poznaliśmy się na jakiś urodzinach.

Po dłuższych rozmowach wróciłyśmy do domu, gdzie czekał na nas Carson z gotowym obiadem.

- Cześć kochanie, zobacz kogo mam ze sobą.

- O Agata jak miło Cię widzieć. Siadajcie do stołu. Ja spadam na halę.

- Nie zjesz z nami ?

- Nie muszę już lecieć.

- To trzymam kciuki. Powodzenia.

Dałam Carsowi buziaka w policzek, położyłam dzieci do łóżeczek i poszłam zjeść obiad.

- Jedziesz na halę, czy zostajesz ze mną przed telewizorkiem ?-spytałam Agatę

- Zostanę, już się tyle ich meczów naoglądałam, że chętnie dotrzymam Ci towarzystwa.

Po obiedzie posprzątałyśmy, pogadałyśmy chwilę i rozpoczął się mecz.Transfer pokonał Resovię 3:2, a MVP dostał Wojtek Jurkiewicz.

Po meczu czekałyśmy na naszych partnerów, ale dość długo nie wracali. Oboje mieli przyjechać naszym samochodem i długo to im zajmowało. Po 3 godzinach zaczęłyśmy się denerwować, Carson nie odbierał telefonu. W końcu po którejś próbie odebrał Marcin i poinformował nas, że zepsuł się im samochód i fotograf drużyny ich zawiezie. Także w spokoju wyczekiwałyśmy na ich przyjazd.

*********************************************************************************

Kolejny rozdział. Wczoraj nie dodałam, bo miałam bardzo ważne zawody powiatowe w siatkówkę, które trwały prawie cały dzień i byłam padnięta. Ale było warto, bo wygrałyśmy !!!
CZEKAM NA KOMENTARZE !!
Pozdrawiam ;**

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 42

Carson obudził się pierwszy i widząc, że Lenka z Liamem nie śpią, wziął ich do nas do łóżka. Otwieram oczy a obok mnie leżą nasze skarby, które uśmiechają się na widok twarzy tatusia. Carson położył maluchy sobie na brzuch, ja oparłam głowę o niego i tak leżeliśmy do samego południa. Te kilka dni wolnego spędziliśmy w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze. Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio w tym gronie byliśmy tak długo razem. Teraz mieszkamy bardzo daleko, więc wizyty są jeszcze rzadsze. 

Tak się ostatnio zastanawiam co ubiorę na Sylwestra, nie myślałam, że gdzieś pojedziemy, więc nie wzięłam żadnej sukienki. Na szczęście Monika pożyczyła mi swoją, w której wyglądałam całkiem dobrze. Zapakowaliśmy stroje do walizki, pożegnaliśmy z rodziną, z dziećmi i pojechaliśmy do Bydgoszczy. Po dwóch godzinach drogi dotarliśmy do Kipków.

Przywitaliśmy się, odświeżyliśmy i zaczęliśmy strojenie na imprezę. Ubrałam sukienkę Moniki, wysokie szpilki i zrobiłam sobie mocny makijaż. Carson ubrał garnitur i wypstrykał się swoimi perfumami, które uwielbiam, więc byliśmy gotowi. Wszyscy w czwórkę pojechaliśmy taksówką do klubu, gdzie jak się okazało było wielu siatkarzy z Bydgoszczy, z którymi grał Carson w poprzednich sezonach.. Pierwszy taniec oczywiście był zarezerwowany z Carsonem. Uwielbiam z nim wywijać na parkiecie. Ogrom alkoholu i świetne towarzystwo spowodowało, że wszyscy bawili się wyśmienicie. I nadeszła najważniejsza godzina. Pięć minut przed północą wszyscy wyszliśmy na balkon. Było strasznie zimno dlatego wtuliłam się w ramiona Carsona. Wszyscy odliczają 5…4...3…2… przy dwójce moje i Carsa usta się spotkały i w namiętnym pocałunku zakończyliśmy i rozpoczęliśmy stary i nowy rok.  Nagle Carson prosi mnie bym spojrzała w bok, Marcin klęka przed Agatą, wyjmuje pierścionek i prosi ją o rękę.
„ Agata jesteśmy już tyle lat razem, długo się nad tym zastanawiałem. Cały czas czekałem na odpowiednią chwilę i myślę, że właśnie ona nadeszła. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham Cię nad życie, więc chciałbym zapytać czy zostaniesz moją żoną ?
Agata nic nie powiedziała, rozpłakała się i rzuciła w ramiona Kipka.

- Carson Ty to wszystko wiedziałeś i nic nie powiedziałeś ?
- Miałem być dyskretny, więc przepraszam. Ale Kochanie to już kolejny rok razem. Chciałbym Ci życzyć, aby ten był jeszcze lepszy niż poprzedni. Żebyśmy jak najczęściej spędzali razem czas. Żeby nasze dzieci rosły zdrowo i żebyśmy całe życie byli tak szczęśliwi jak jesteśmy teraz.
- Carson ja tylko chcę, żebyś zawsze był przy nas. Zobacz na nich jacy są szczęśliwi.
- Marcin długo chodził z pierścionkiem, ale zawsze coś wypadało.

Szybko podleciałam do Agaty.
- Kochana gratuluję. To jest chyba najlepiej rozpoczęty przez Ciebie rok.
- Aga Ty nie wyobrażasz sobie jak jestem szczęśliwa. Kompletnie się tego nie spodziewałam.

Po tych wszystkich emocjach wróciliśmy do środka i szaleliśmy do samego rana. Carson był tak pijany, że z trudem doprowadziłam go do domu. Marcin z resztą też. Tak się ucieszył, że się upił. Najgorzej było ich wprowadzić po schodach. Było przy tym tyle śmiechu, że same nie mogłyśmy wejść do mieszkania. Brakowało mi naszych wspólnych wypadów.
Rano nasi panowie byli mega skacowani, więc postanowiłyśmy, że pójdziemy pobiegać. W ostatnim czasie postanowiłam, że muszę coś ze sobą zrobić. Będę chodziła na siłownię i basen, bo muszę wrócić do figury, którą miałam wcześniej.
Po porannym joggingu wróciłyśmy i zrobiłyśmy śniadanie. Z trudem dobudziłyśmy naszych dwumetrowców i wspólnie zjedliśmy posiłek.
- Tak sobie myślałam, że skoro jesteście już w Bydgoszczy to może wyskoczymy do kina, albo na kręgle. – powiedziała Agata
- Fajnie by było, ale chyba musimy wracać. Nie chcę zostawiać dzieci na głowie mamy na tak długo. Poza tym stęskniłam się za moimi szkrabami. Ale my czekamy kiedy w końcu odwiedzicie nas w Rzeszowie.
- A w sumie Transfer za 2 tygodnie gra z Resovią. To pojechałbym i zostalibyśmy u Was. No ale Wy teraz macie maluchy i z pewnością nie jest Wam łatwo.
- A w czym nam będziecie przeszkadzać ? Spędzimy tylko przyjemnie czas. Poza tym nie ma gadania przyjeżdżacie i koniec.


Spakowaliśmy się, pożegnaliśmy z Walińskimi i wyjechaliśmy do Brus. Włączyłam moją ulubioną płytę Beyonce, którą dostałam od „Świętego Mikołaja” na gwiazdkę, więc droga minęła nam bardzo przyjemnie.
************************************************************************

Nareszcie rozdział. Przepraszam, że nie dodaję regularnie, ale nie mam czasu ;) Teraz postaram się poprawić ;)
Jak Wam się podoba ?
Czekam na Wasze komentarze !! Naprawdę zależy mi na nich ;) Nie wiem czy to w ogóle ktoś czyta...
Pozdrawiam ;**

środa, 12 marca 2014

Rozdział 41

W pierwsze święto przyjechali jeszcze moi chrzestni. Ten dzień spędziliśmy bardzo rodzinnie. Wszyscy razem poszliśmy na spacer. Obejrzeliśmy nagrania z dawnych lat  i tak minął nam ten dzień. Następnego ranka nie mogłam spać, więc poszłam do kuchni się napić. Wchodząc przez przypadek usłyszałam rozmowę Moniki i Mateusza. Z tego co zrozumiałam Monika jest w ciąży.
- Monia to prawda ? Jesteś w ciąży ? – zapytałam gwałtownie. Wiedziałam, że długo starali się o drugie dziecko dlatego tak z radością wyskoczyłam.
- No tak Aga, udało nam się, ale muszę bardzo uważać, bo ciąża jest w pewnym stopniu zagrożona.
- Gratuluję Wam, ile dzieci będzie latać za kilka lat w tym domu.
- Tylko proszę Cię nie mów nic na razie mamie, bo będzie się denerwowała. Jak zrobimy wszystkie badania to wtedy jej powiemy.
- Nie ma sprawy.
Ten dzień spędziliśmy na małym leniuchowaniu. Każdemu przyda się taki dzień.

Następnego dnia Carson miał mecz, więc po obiedzie wszyscy usiedliśmy przed telewizorem i obejrzeliśmy pojedynek mojego męża. Spotkanie było bardzo zacięte, ale na szczęście wygrali 3:2 i nagrodę MVP dostał właśnie Carson z czego się bardzo ucieszyłam. Jest teraz w świetnej formie i niech ona trwa jak najdłużej. 
Po meczu napisałam SMS do Carsa:
„ Brawo ! Jesteście świetni. Gratuluję kochanie MVP. Przyjeżdżaj do nas szybciutko, wszyscy czekamy. Gorące buziaki !!”
W odpowiedzi dostałam:
„ Dziękuję, dziękuję. To był trudny mecz dlatego jeszcze bardziej cieszę się ze zwycięstwa. Wpadnę tylko do domu po rzeczy i lecę do Was. Dam znać Mateuszowi kiedy będzie miał po mnie przyjechać na lotnisko do Bydgoszczy.”
Carson przyjechał do Brus około godziny 22.

- Nareszcie jesteś – wpadłam mu w ramiona
- Jak ja się za Tobą stęskniłem.
Podniósł mnie i trzymał w ramionach. Potem przywitał się ze wszystkimi domownikami.

- Carson weź się rozpakuj, a ja Ci podgrzeję obiad. Na pewno jesteś strasznie głodny.
- Dziękuję mamo. Zajrzę tylko do maluchów i zaraz przychodzę. Są u góry ?
- Tak tylko cicho, bo śpią.

Poszłam razem z Carsem na górę, pocałował dzieci w czółko. To było takie urocze.
Wszyscy razem usiedliśmy do stołu, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Była już późna godzina, więc wszyscy poszliśmy spać.
Razem z Carsonem wtuleni leżeliśmy na łóżku i nie mogliśmy zasnąć.
- Strasznie mi tego brakowało przez te kilka dni.
- Teraz się musisz mną nacieszyć, bo już za chwilę znowu wyjeżdżam. 
-A co robimy w Sylwestra ? To już za trzy dni..
- No a dzieci ?
- Rozmawiałam z mamą i namawiała, żebyśmy poszli gdzieś się razem zabawić a oni z nimi zastaną.
- No to w takim razie może pojedziemy do Bydgoszczy ? Marcin już mnie zapraszał, ale musiałem to z Tobą przedyskutować.
- Świetny pomysł. Jak za dawnych czasów spędzimy Sylwestra w najlepszym towarzystwie.

Rozmawialiśmy prawie do rana, jakbyśmy się nie wiedzieli z kilka miesięcy. Tyle tematów. Kilka razy oczywiście musieliśmy wstać do dzieci, ale do tego już się przyzwyczailiśmy.
************************************************************************
Tym razem krótki i słaby. No ale takie też muszą być. Przepraszam ;)
Jutro mam nadzieję, że będzie lepszy.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Pozdrawiam ;**

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 40

 Z samego rana wpakowaliśmy wszystkie torby do samochodu.

- Kochanie pamiętaj, że zawsze możesz do mnie zadzwonić. Będziemy jeszcze rozmawiać, więc życzeń nie będę składał. Kocham Was bardzo mocno.

- Carson nie lubię pożegnań. Zaraz się rozkleję. Ja też Cię kocham.

-Uważajcie na siebie.

- Będziemy na pewno.

- Zanim się obejrzysz będę tam z Wami.

- Już nie mogę się doczekać.

Carson dał buziaki dzieciom a następnie mi i pojechaliśmy. Włączyłam moją starą płytę Beyonce i jakoś ta podróż minęła. Martwiłam się jak dzieci to zniosą, ale na szczęście nie było większych problemów. Po jakiś 9 godzinach drogi dotarłam na miejsce. Rodzice bardzo ciepło nas przywitali.
Mama była zachwycona i na nasz widok się w jej oczach pojawiły się łzy. To było pierwsze spotkanie maluchów z dziadkiem. Jest w nich zakochany. Wszyscy wpatrzeni jak w obrazek. Każdy chce się z nimi bawić, opiekować się nimi. Mnie się to podoba, bo odpoczywam i wiem, że moje skarby są pod dobrą opieką. Po jakiejś godzinie przyjechał Mateusz z Moniką i Wiktorią. Jak ja ich długo nie widziałam.

- Cześć Monia. Kiedy my się ostatnio widziałyśmy ?

-Hej kochana. Kwitniesz w oczach. Pokaż mi te małe szkraby.

- Mama jest z nimi u góry.

- No to chodź Wiki zobaczysz swoich kuzynów.

Dziewczyny poszły na górę. A ja miałam chwilę czasu, żeby porozmawiać z Mateuszem.

- Cześć siostrzyczko!

- Witaj braciszku. Jak sobie żyjecie?

- A nie narzekam. Ale lepiej Ty opowiadaj jak sobie radzicie z Carsonem? A tak to gdzie on jest ?

- Nie mógł przyjechać, bo 26 gra mecz, przyjedzie na następny dzień. A jeżeli chodzi o to jak sobie radzimy. To myślę, że bardzo dobrze. Maluchy są grzeczne i cały czas się uśmiechają, więc to wszystko wynagradza.

- No to chodź do nich zobaczyć.

W domu było czuć święta. Razem z mamą i Moniką pichciłyśmy coś w kuchni, a Mateusz z tatą opiekowali się dziećmi. Oczywiście przez ten czas wpadły wszystkie ciocie i kuzynki, które musiały zobaczyć nowe nabytki rodziny Rodewald.
Rano obudziłam się w bardzo dobrym humorze, od razu zadzwoniłam do Carsona i rozmawialiśmy jakieś pół godziny. Brakowało mi go, ale wiedziałam, że już niedługo się zobaczymy. Poszłam z Lenką i Liamem na spacer. Spotkałam tylu znajomych ze szkoły. Naprawdę to był dobry pomysł, żeby tu przyjechać. Reszta dnia minęła na przygotowaniach do kolacji. Wieczorem wszyscy się eleganco ubraliśmy i usiedliśmy do wieczerzy. Tata rozdał wszystkim opłatek i zaczęliśmy składać sobie życzenia. Moja mama jak co roku zaczęła płakać. Była taka dumna, że jej dzieci tak sobie ułożyły życie. Jak ja zobaczyłam jej łzy to oczy miałam przeszklone. Życzyłam sobie, żebym za jakieś 25 lat też była taka dumna ze swoich dzieci. Po kolacji był czas na prezenty. Mała Wiktoria była strasznie podekscytowana. Od razu otworzyła swoje prezenty i była zachwycona. Liam z Lenką od dziadków dostali śpioszki Świętego Mikołaja. Od razu je im ubrałam i wyglądali przesłodko. Zrobiłam im zdjęcie i od razu wysłałam Carsonowi. W odpowiedzi dostałam.

„ Nasze dwa najpiękniejsze Mikołaje. Kocham Was. U nas w domku też świątecznie. ;)



 Po tym zdjęciu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Już nie mogę doczekać się kiedy Carson przyjedzie.
Od Mateusza dostały maty do rozwoju i zabawy. Ja od rodziców dostałam torebkę, a od Mateusza i Moniki rower. Bardzo chciałam mieć taki fajny miejski rower. Bardzo się ucieszyłam z tych prezentów. Wszyscy byli zadowoleni. Później zaczęliśmy śpiewać kolędy i nagrywać filmy. W naszej rodzinie kiedyś była tradycja, że kiedy zjeżdżała się cała rodzina nagrywaliśmy filmy i teraz kiedy mamy małe dzieci też to robimy, bo za kilka lat będzie co wspominać. Około godziny 20 położyłam dzieci spać i zadzwoniłam do Carsona.

- Cześć! Kupiłeś choinkę ?

- Cześć Misiek. Igła wpadł i przyniósł. Nie chcieli, żebym sam spędzał święta, więc poszedłem na kolację do nich. Nie chciałem robić im problemu, ale nalegał.

- No to się cieszę, smutno mi było myśląc, że siedzisz tam sam.
- A jak minęła kolacja ?

- Jak zawsze przyjemnie. Nagrywaliśmy filmiki. Dzieci dzisiaj śmiały się jak nie wiem. Od razu widać, że uwielbiają Wiktorię.

- Szkoda, że mnie tam nie było.

- Ale będziesz już niedługo.

- Aguś życzę Ci spokojnych, radosnych świąt. Żebyś była szczęśliwa, żeby nasze dzieci sprawiały nam same radości i żeby spełniło się wszystko co tylko zechcesz.

- Carson ja tez Tobie życzę tego wszystkiego. Kochamy Cię wszyscy w trójkę i czekamy na Ciebie z niecierpliwością.


Jakiś czas jeszcze gadaliśmy na Skype, ale o 23 musieliśmy kończyć, bo Carson rano wyjeżdżał i musiał być wypoczęty.
************************************************************************
Święta, święta !! Czekam na Wasze komentarze kochani !!!
Pozdrawiam ;**

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 39

Dzieci rosły jak na drożdżach, noce były coraz bardziej spokojne. Carson musiał niestety wrócić do treningów, więc nie było go tak często w domu jak się do tego przyzwyczaiłam.
Ten czas tak szybko leci, nawet się nie spostrzegłam, że za tydzień jest Boże Narodzenie. Z racji tego, że dzieci są jeszcze za małe na tak długi przelot samolotem nie polecimy do Stanów w te święta. Moi rodzice zaprosili nas, więc z chęcią pojedziemy na jakiś czas do Brus.

Carson o 13 wrócił z treningu
- Aga nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości.
- A co się stało ?
- No bo święta nie będą wyglądały tak kolorowo.
- Dlaczego ? Masz mecze ?
- No tak mam 27 mecz w Kędzierzynie. A wyjeżdżamy 26 rano.
- Szkoda, bo miałam nadzieję, że nasze pierwsze wspólne święta spędzimy razem.
- No ja bardzo chciałbym z Wami spędzić ten czas, ale parce mam jaką mam.
- Jak ja kocham twój zawód, naprawdę nawet w święta nie można odpuścić.
- No ja nic za to nie mogę. Chciałbym zostać z Wami, ale obowiązki wzywają. Wrócę na Sylwestra, a potem 3 stycznia wyjeżdżamy do Niemiec na okres treningowy i sparingi.
- Na jak długo ?
- Dziewięć dni. Przepraszam.
- To może ja zostanę na dłużej u rodziców. I tak mnie tu nic nie trzyma. Ciebie nie będzie, a teraz tak rzadko się z nimi widuje.
- To jest dobry pomysł. To zawiozę Cię 23 grudnia, zostaniesz do 11, mam nadzieję, że uda mi się wrócić 27. Sylwestra spędzimy razem i wtedy 11 po Was przyjadę. Może być ?
- Ale będziesz tak daleko jechał ? Przez całą Polskę dwa razy tylko po to, żeby mnie zawieźć ?
- No nie ma innego wyjścia.
- Carson Tobie samochód nie będzie potrzebny, więc pojadę sama.
- Ale to nie jest za daleko? Dasz radę ?
- No pewnie. Lubię jeździć samochodem jako kierowca. Zaraz zadzwonię do mamy, że zostanę na dłużej. Na pewno się ucieszy.

Ten tydzień minął w mgnieniu oka. Kupiłam prezenty dla całej rodziny i powoli rozpoczęłam pakowanie. Wszystko było potrzebne, wielkie walizy ciuchów, ale lepiej mieć więcej niż za mało. Poza tym musieliśmy wziąć wózek. Samochód pęknie w szwach.
Dzisiaj zdecydowaliśmy się na pierwszy spacer w czwórkę. Dotychczas było bardzo mroźno dlatego nie wychodziłam z nimi, ale teraz mają już 3 tygodnie, pogoda się trochę poprawiła, więc myślę, że to dobry moment. Razem z Carsonem ubraliśmy Lenkę, Liama i wyszliśmy. Była piękna polska zima. Słońce świeciło, a śnieg trzaskał pod stopami. Carson trzymał wózek, a ja szłam tuż obok niego. Wszystko było takie piękne. Nasz pierwszy spacer zaliczam do bardzo udanych.
- Pamiętasz tę zimę kiedy się poznaliśmy ?
- No jakbym mogła nie pamiętać. Wtedy było okropnie zimno, no i złamałam nogę.
- Ale jakbyś jej nie złamała kto wie czy bylibyśmy teraz razem…
- Każdy poszedłby w swoją stronę i żył własnym życiem…
- Ale na całe szczęście złamałaś nogę, wtedy znalazłem się ja i teraz jesteśmy szczęśliwi.
- Najszczęśliwsi.
Carson podszedł do mnie bliżej i swoim wielkim ciałem przytulił do siebie. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech i nie chciałam go puścić.
- Kochanie wiem, że teraz jest cudownie, ale musimy iść, bo maluchy nam zmarzną.
- Wróćmy już do domu, muszę coś załatwić.
- A co ?
- Tak sobie pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić jakąś sesję zdjęciową.
- Świetny pomysł. A może żona Pawła Woickiego by nam zrobiła jak będziemy przejeżdżać blisko Bydgoszczy po świętach ? Pamiętam jak robiła taką sesję Marcinowi i Ani.
- O no to jak wrócimy to do niej zadzwonię. A może jak już będziemy w Bydgoszczy spotkamy się z Agatą i Kipkiem ? Tak się za nimi stęskniłam…
- Dla mnie nie ma problemu.
-To super.
Po powrocie do domu zadzwoniłam do Asi. Bardzo się ucieszyła i bez problemu zgodziła. Już się nie mogę doczekać.

Jutro wyjazd, nie chcę rozstawać się z Carsonem… Święta bez niego to nie to samo…
************************************************************************
Kolejny rozdział ;) Jak Wam się podoba ?
Czekam na Wasze komentarze !! Naprawdę to bardzo motywuje !!
Pozdrawiam ;**