niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 45

Dzisiejszego ranka wstałam dosyć szybko. Maluchy słodko spały, więc poszłam pobiegać, a po drodze zrobiłam zakupy. Wróciłam do domu i zaczęłam robić urodzinowe śniadanie dla Carsona, czyli „pankejki” z malinami i borówkami. Później wzięłam maluchy i ubrałam je w bluzeczki, które ostatnio kupiłam z napisem „I love my daddy” . To był taki uroczy widok.
Po cichu weszliśmy do naszej sypialni.
- Pobudka. „Happy birthday to you, happy birthday to you…” – zaśpiewałam, a Carson trząc jeszcze oczy podniósł się na łóżku i wziął maluchy na ręce. Usiadłam obok niego na łóżku i mocno przytuliłam.
-Wszystkiego najlepszego kochanie !
- Dziękuję bardzo ! – odpowiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
Po chwili wstał z łóżka, poszedł po aparat i porobiliśmy kilka fotek.
- Idę zrobić śniadanie. Masz Aga jakieś życzenia ?
- Dzisiaj jest dzień wyjątkowy i śniadanie już na Ciebie czeka w kuchni.
- Hahaha, tak to ja mogę żyć codziennie.
Carson podszedł do mnie i sprzedał mi soczystego buziaka.
- No dobra, dobra starczy tych Waszych słodkości. Młody wszystkiego najlepszego – wtrącił zaspany Sutton, który właśnie wychodził z pokoju.
- Już nie taki młody – zaśmiałam się

 Po bardzo radosnym poranku Carson musiał iść na trening, a my z Suttonem poszliśmy na spacer.
- A co robicie dzisiaj z dziećmi ?
- Zawożę je do mojej przyjaciółki Iwony i tam zostaną z opiekunką, która zajmuje się też jej dziećmi. Znam ją bardzo dobrze i nie mam obaw co to zostawienia ich.
- Mama tak chciałby je zobaczyć. Kiedy Wy ostatnio u nas byliście ?
- Długo nie byliśmy w Stanach, ale Liam z Lenką są za mali, żeby lecieć samolotem, poza tym Carson ma napięty sezon i naprawdę nie mamy czasu, postaramy się wpaść kiedy tylko będziemy mogli. Ale może wrócimy już do domu, bo trochę zimno się robi.
- Nic mi nie mów, ja tu już od godziny zamarzam.
- Haha, mogłeś powiedzieć.
- No nie jestem przyzwyczajony do takich temperatur a tym bardziej do śniegu.

Wróciliśmy do domu. Po chwili z treningu wrócił Carson zaczęłam się powoli przygotowywać.
- Dobra chłopaki. Wy zostajecie z dziećmi, a ja lecę na godzinę do kosmetyczki, pasuje ?
- No a mamy inne wyjście ?
- Nie macie. Papa !

Po ponad godzince relaksu wróciłam do domu. Telefony do Carsona się nie urywały. Co chwilę ktoś do niego dzwonił z życzeniami, a ja miałam problem z maluchami, bo ciągle płakały. Były dzisiaj bardzo marudne. Po dłuższym czasie jednak zasnęły. Do imprezy nie zostało dużo czasu, więc poszłam wziąć kąpiel. Wychodząc z łazienki owinięta ręcznikiem zauważyłam, że wzrok Suttona zatrzymał się na mnie i usłyszałam tylko komentarz:
- No, no…
- Ej koleś, to jest moja żona .
- No już dobra, tylko patrzę.
- A Wy zamiast siedzieć na kanapie i się gapić może ruszycie się ? – przerwałam im
- Już dobrze, a co mamy zrobić ?
- Trochę Cię znam i szykujesz się do wyjścia dosyć długo, więc zawieź Liama i Lenę do Ignaczaków. Ja już wszystko zapakowałam, w sypialni masz torbę.
- Okey, wpadnę jeszcze na stację benzynową.
- Dobra, ale pospiesz się.
Ucałowałam nasze skarby i poszłam do łazienki się wymalować i uczesać. Postawiłam na lekkie loki i dosyć naturalny makijaż. Po chwili przyjechał Carson i przyszedł do pokoju.
- Carson pomożesz mi zapiąć sukienkę? (czarną)
- Oczywiście.
Przed zapięciem pocałował mnie w ramię, a później objął w talii.
- Pięknie wyglądasz.
- Cieszę się, że Ci się podobam. Ale teraz Ty musisz się ubrać. Czekam na Was na dole.
Po chwili czekania zeszli moi dżentelmeni, którzy wyglądali niezwykle przystojnie. Haha
Ubrałam płaszcz i pojechaliśmy na salę. Były spore korki, więc się trochę spóźniliśmy.

Po wejściu wszyscy już byli i zaczęli śpiewać sto lat. Carson się zaczerwienił, a ja nie mogłam powstrzymać od śmiechu. Po odśpiewaniu tradycyjnego „Sto Lat” nadszedł czas na życzenia. Wszyscy po kolei. Niektóre prezenty to nas rozbawiły totalnie. Oczywiście jak dostał Playstation 4 to cieszył się jak małe dziecko.
- No kochanie. Przez najbliższy tydzień tylko gram – skomentował Carson
Cała sala wybuchła śmiechem, a ja tylko z uśmiechem na twarzy wzruszyłam ramionami.
Na koniec przyszedł czas na życzenia ode mnie.
- No to kochanie. W Twoje 30-ste już urodziny życzę Ci przede wszystkim szczęścia. Ale też zdrowia, formy no i oczywiście Mistrzostwa Polski, żebyśmy zawsze byli razem i żebyś spełnił każde swoje marzenie.
- Aguś dzięki, ale moje już się spełniły i Wy nimi jesteście.
- No to mam dla Ciebie mały prezent.

I w tym momencie Igła z Konarem wnieśli dużą antyramę z naszym zdjęciem, wykonane jako fotomozaika. Carson bardzo się ucieszył i aż podniósł mnie do góry.
 Po tej jakby części oficjalnej wszyscy usiedliśmy to stołu i skonsumowaliśmy posiłek. Po kilku głębszych każdy wyrwał na parkiet i wirowaliśmy cały czas. Po jakiejś chwili zauważyłam jak przyszła jakaś dziewczyna. Zapytałam Igłę, bo akurat wtedy z nim tańczyłam kto to jest i okazało się, że to była ta Gosia… Skąd ona się tu znalazła...
************************************************************************

Nareszcie rozdział ;) Jak się podoba ? Mam teraz dużo na głowie i dlatego tak rzadko dodaję. Ale muszę się Wam pochwalić, że na ostatnim meczu przytuliłam Carsona !!
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE !!!
Pozdrawiam ;**

2 komentarze:

  1. Gratuluję przytulenia Carsona, pewnie jedno z Twoich marzeń się dzięki temu spełniło. :) A skąd masz takie śmieszne fotki Clarka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, spełniło się ;) Zdjęcia Carsona znajduje jakoś w sieci, albo niektóre są z fb ;)

      Usuń