Dzieci rosły jak na
drożdżach, noce były coraz bardziej spokojne. Carson musiał niestety wrócić do
treningów, więc nie było go tak często w domu jak się do tego przyzwyczaiłam.
Ten czas tak szybko
leci, nawet się nie spostrzegłam, że za tydzień jest Boże Narodzenie. Z racji
tego, że dzieci są jeszcze za małe na tak długi przelot samolotem nie polecimy
do Stanów w te święta. Moi rodzice zaprosili nas, więc z chęcią
pojedziemy na jakiś czas do Brus.
Carson o 13 wrócił
z treningu
- Aga nie mam dla
Ciebie dobrych wiadomości.
- A co się stało ?
- No bo święta nie
będą wyglądały tak kolorowo.
- Dlaczego ? Masz
mecze ?
- No tak mam 27 mecz w Kędzierzynie. A wyjeżdżamy 26 rano.
- Szkoda, bo miałam
nadzieję, że nasze pierwsze wspólne święta spędzimy razem.
- No ja bardzo
chciałbym z Wami spędzić ten czas, ale parce mam jaką mam.
- Jak ja kocham
twój zawód, naprawdę nawet w święta nie można odpuścić.
- No ja nic za to
nie mogę. Chciałbym zostać z Wami, ale obowiązki wzywają. Wrócę na Sylwestra, a
potem 3 stycznia wyjeżdżamy do Niemiec na okres treningowy i sparingi.
- Na jak długo ?
- Dziewięć dni.
Przepraszam.
- To może ja
zostanę na dłużej u rodziców. I tak mnie tu nic nie trzyma. Ciebie nie będzie,
a teraz tak rzadko się z nimi widuje.
- To jest dobry pomysł.
To zawiozę Cię 23 grudnia, zostaniesz do 11, mam
nadzieję, że uda mi się wrócić 27. Sylwestra spędzimy razem i wtedy 11 po Was
przyjadę. Może być ?
- Ale będziesz tak
daleko jechał ? Przez całą Polskę dwa razy tylko po to, żeby mnie zawieźć ?
- No nie ma innego
wyjścia.
- Carson Tobie
samochód nie będzie potrzebny, więc pojadę sama.
- Ale to nie jest
za daleko? Dasz radę ?
- No pewnie. Lubię
jeździć samochodem jako kierowca. Zaraz zadzwonię do mamy, że zostanę na
dłużej. Na pewno się ucieszy.
Ten tydzień minął w
mgnieniu oka. Kupiłam prezenty dla całej rodziny i powoli rozpoczęłam
pakowanie. Wszystko było potrzebne, wielkie walizy ciuchów, ale lepiej mieć
więcej niż za mało. Poza tym musieliśmy wziąć wózek. Samochód pęknie w szwach.
Dzisiaj
zdecydowaliśmy się na pierwszy spacer w czwórkę. Dotychczas było bardzo mroźno
dlatego nie wychodziłam z nimi, ale teraz mają już 3 tygodnie, pogoda się
trochę poprawiła, więc myślę, że to dobry moment. Razem z Carsonem ubraliśmy
Lenkę, Liama i wyszliśmy. Była piękna polska zima. Słońce świeciło, a śnieg
trzaskał pod stopami. Carson trzymał wózek, a ja szłam tuż obok niego. Wszystko
było takie piękne. Nasz pierwszy spacer zaliczam do bardzo udanych.
- Pamiętasz tę zimę
kiedy się poznaliśmy ?
- No jakbym mogła
nie pamiętać. Wtedy było okropnie zimno, no i złamałam nogę.
- Ale jakbyś jej
nie złamała kto wie czy bylibyśmy teraz razem…
- Każdy poszedłby w
swoją stronę i żył własnym życiem…
- Ale na całe
szczęście złamałaś nogę, wtedy znalazłem się ja i teraz jesteśmy szczęśliwi.
- Najszczęśliwsi.
Carson podszedł do
mnie bliżej i swoim wielkim ciałem przytulił do siebie. Na mojej twarzy pojawił
się wielki uśmiech i nie chciałam go puścić.
- Kochanie wiem, że
teraz jest cudownie, ale musimy iść, bo maluchy nam zmarzną.
- Wróćmy już do
domu, muszę coś załatwić.
- A co ?
- Tak sobie
pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić jakąś sesję zdjęciową.
- Świetny pomysł. A
może żona Pawła Woickiego by nam zrobiła jak będziemy przejeżdżać blisko
Bydgoszczy po świętach ? Pamiętam jak robiła taką sesję Marcinowi i Ani.
- O no to jak
wrócimy to do niej zadzwonię. A może jak już będziemy w Bydgoszczy spotkamy się
z Agatą i Kipkiem ? Tak się za nimi stęskniłam…
- Dla mnie nie ma
problemu.
-To super.
Po powrocie do domu
zadzwoniłam do Asi. Bardzo się ucieszyła i bez problemu zgodziła. Już się nie
mogę doczekać.
Jutro wyjazd, nie chcę rozstawać się z Carsonem… Święta bez niego to
nie to samo…
************************************************************************
Kolejny rozdział ;) Jak Wam się podoba ?
Czekam na Wasze komentarze !! Naprawdę to bardzo motywuje !!
Pozdrawiam ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz