poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 40

 Z samego rana wpakowaliśmy wszystkie torby do samochodu.

- Kochanie pamiętaj, że zawsze możesz do mnie zadzwonić. Będziemy jeszcze rozmawiać, więc życzeń nie będę składał. Kocham Was bardzo mocno.

- Carson nie lubię pożegnań. Zaraz się rozkleję. Ja też Cię kocham.

-Uważajcie na siebie.

- Będziemy na pewno.

- Zanim się obejrzysz będę tam z Wami.

- Już nie mogę się doczekać.

Carson dał buziaki dzieciom a następnie mi i pojechaliśmy. Włączyłam moją starą płytę Beyonce i jakoś ta podróż minęła. Martwiłam się jak dzieci to zniosą, ale na szczęście nie było większych problemów. Po jakiś 9 godzinach drogi dotarłam na miejsce. Rodzice bardzo ciepło nas przywitali.
Mama była zachwycona i na nasz widok się w jej oczach pojawiły się łzy. To było pierwsze spotkanie maluchów z dziadkiem. Jest w nich zakochany. Wszyscy wpatrzeni jak w obrazek. Każdy chce się z nimi bawić, opiekować się nimi. Mnie się to podoba, bo odpoczywam i wiem, że moje skarby są pod dobrą opieką. Po jakiejś godzinie przyjechał Mateusz z Moniką i Wiktorią. Jak ja ich długo nie widziałam.

- Cześć Monia. Kiedy my się ostatnio widziałyśmy ?

-Hej kochana. Kwitniesz w oczach. Pokaż mi te małe szkraby.

- Mama jest z nimi u góry.

- No to chodź Wiki zobaczysz swoich kuzynów.

Dziewczyny poszły na górę. A ja miałam chwilę czasu, żeby porozmawiać z Mateuszem.

- Cześć siostrzyczko!

- Witaj braciszku. Jak sobie żyjecie?

- A nie narzekam. Ale lepiej Ty opowiadaj jak sobie radzicie z Carsonem? A tak to gdzie on jest ?

- Nie mógł przyjechać, bo 26 gra mecz, przyjedzie na następny dzień. A jeżeli chodzi o to jak sobie radzimy. To myślę, że bardzo dobrze. Maluchy są grzeczne i cały czas się uśmiechają, więc to wszystko wynagradza.

- No to chodź do nich zobaczyć.

W domu było czuć święta. Razem z mamą i Moniką pichciłyśmy coś w kuchni, a Mateusz z tatą opiekowali się dziećmi. Oczywiście przez ten czas wpadły wszystkie ciocie i kuzynki, które musiały zobaczyć nowe nabytki rodziny Rodewald.
Rano obudziłam się w bardzo dobrym humorze, od razu zadzwoniłam do Carsona i rozmawialiśmy jakieś pół godziny. Brakowało mi go, ale wiedziałam, że już niedługo się zobaczymy. Poszłam z Lenką i Liamem na spacer. Spotkałam tylu znajomych ze szkoły. Naprawdę to był dobry pomysł, żeby tu przyjechać. Reszta dnia minęła na przygotowaniach do kolacji. Wieczorem wszyscy się eleganco ubraliśmy i usiedliśmy do wieczerzy. Tata rozdał wszystkim opłatek i zaczęliśmy składać sobie życzenia. Moja mama jak co roku zaczęła płakać. Była taka dumna, że jej dzieci tak sobie ułożyły życie. Jak ja zobaczyłam jej łzy to oczy miałam przeszklone. Życzyłam sobie, żebym za jakieś 25 lat też była taka dumna ze swoich dzieci. Po kolacji był czas na prezenty. Mała Wiktoria była strasznie podekscytowana. Od razu otworzyła swoje prezenty i była zachwycona. Liam z Lenką od dziadków dostali śpioszki Świętego Mikołaja. Od razu je im ubrałam i wyglądali przesłodko. Zrobiłam im zdjęcie i od razu wysłałam Carsonowi. W odpowiedzi dostałam.

„ Nasze dwa najpiękniejsze Mikołaje. Kocham Was. U nas w domku też świątecznie. ;)



 Po tym zdjęciu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Już nie mogę doczekać się kiedy Carson przyjedzie.
Od Mateusza dostały maty do rozwoju i zabawy. Ja od rodziców dostałam torebkę, a od Mateusza i Moniki rower. Bardzo chciałam mieć taki fajny miejski rower. Bardzo się ucieszyłam z tych prezentów. Wszyscy byli zadowoleni. Później zaczęliśmy śpiewać kolędy i nagrywać filmy. W naszej rodzinie kiedyś była tradycja, że kiedy zjeżdżała się cała rodzina nagrywaliśmy filmy i teraz kiedy mamy małe dzieci też to robimy, bo za kilka lat będzie co wspominać. Około godziny 20 położyłam dzieci spać i zadzwoniłam do Carsona.

- Cześć! Kupiłeś choinkę ?

- Cześć Misiek. Igła wpadł i przyniósł. Nie chcieli, żebym sam spędzał święta, więc poszedłem na kolację do nich. Nie chciałem robić im problemu, ale nalegał.

- No to się cieszę, smutno mi było myśląc, że siedzisz tam sam.
- A jak minęła kolacja ?

- Jak zawsze przyjemnie. Nagrywaliśmy filmiki. Dzieci dzisiaj śmiały się jak nie wiem. Od razu widać, że uwielbiają Wiktorię.

- Szkoda, że mnie tam nie było.

- Ale będziesz już niedługo.

- Aguś życzę Ci spokojnych, radosnych świąt. Żebyś była szczęśliwa, żeby nasze dzieci sprawiały nam same radości i żeby spełniło się wszystko co tylko zechcesz.

- Carson ja tez Tobie życzę tego wszystkiego. Kochamy Cię wszyscy w trójkę i czekamy na Ciebie z niecierpliwością.


Jakiś czas jeszcze gadaliśmy na Skype, ale o 23 musieliśmy kończyć, bo Carson rano wyjeżdżał i musiał być wypoczęty.
************************************************************************
Święta, święta !! Czekam na Wasze komentarze kochani !!!
Pozdrawiam ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz