piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 33

Czas zakończyć pewien rozdział w życiu. Niewątpliwie jeden z piękniejszych. Tyle lat spędziłam tu w Bydgoszczy, ciężko jest się rozstać. Bydgoszcz to zdecydowanie moje miasto, chciałabym kiedyś tu wrócić. Teraz czeka nas 550 km drogi. Mam nadzieję, że w Rzeszowie poczuje się równie dobrze. Nowy klub, nowi znajomi, nowa praca, ale jestem optymistycznie do tego nastawiona.

Po długiej podróży nareszcie mogę powiedzieć, że jesteśmy w domu. Mieszkanie cudowne, nowoczesne wyposażenie, 2 sypialnie, duża kuchnia, przytulny salon i duża łazienka. Naprawdę klub spisał się na medal. Profesjonalizm, z którym podchodzą do zawodnika jest na najwyższym poziomie. Carson od razu poszedł na halę, aby się rozeznać gdzie, co i jak. Poznał całą drużynę i został bardzo mile przyjęty. Ja poza Sabiną, żoną Dawida Konarskiego nikogo nie znałam, więc będę musiała nadrobić zaległości.
W pierwszy weekend w Rzeszowie zostaliśmy zaproszeni na imprezę otwierającą sezon. Byłam bardzo podekscytowana tą wiadomością, ale oczywiście nie miałam co na siebie włożyć. Nie mogłam wcisnąć się w żadną moją sukienkę, więc pojechałam do galerii i kupiłam chyba najlepszą sukienkę dla kobiet w ciąży.

Na początku była część oficjalna, na której przemawiał prezes, a potem zaczęła się zabawa. Dziewczyny bardzo ciepło mnie przyjęły i mówiły, że zawsze mogę na nie liczyć. W końcu przyszedł czas na tańce i każdy z tym wielkich dwumetrowców stawał się królem parkietu. Imprezę zaliczam do jak najbardziej udanych. 

Dopiero co przeprowadziliśmy się do Rzeszowa, rozpoczęliśmy sezon i Carson musi wyjechać na 2 tygodnie, bo USA gra w Pucharze Wielkich Mistrzów. Turniej mało prestiżowy, ale grać trzeba. Na szczęście mogę liczyć na wsparcie i towarzystwo moich nowych znajomych z drużyny. Mieszkamy bardzo blisko Ignaczaków, więc na nudę nie mogę narzekać. Carson od razu dogadał się z Igłą, bo podobnie do siebie uwielbiają wykręcać innym kawały.
Iwona załatwiła mi wizytę u świetnego ginekologa, który poprowadzi moją ciążę do samego rozwiązania. 
Więc następnego dnia pojechałam tam, pokazałam doktorowi wszystkie wyniki, zdjęcia USG.
- No dobrze, niech się Pani położy to sprawdzimy co u maluszka.
- Jestem w 7 miesiącu, a brzuch mam taki jak na koniec ciąży.
Nagle pan doktor niepokojąco spojrzał się w monitor.
- Czy coś się stało z małym ?
- Nie nic się z nim nie stało, ale…
- No niech Pan mówi, bo nie wytrzymam.
- Nie wiem jak to mogło się stać, na tamtym zdjęciu nic nie widać.
- Ale o co chodzi ?
- Chodzi oto, że będzie Pani miała bliźniaki.
- Słucham ?
- No tak teraz wszystko widać. Dzieci były ułożone w ten sposób, że chłopczyk zakrywał dziewczynkę.
- Dziewczynkę ?
- No tak. Tutaj mamy chłopca, a tu dziewczynkę – mówił doktor pokazując na monitorze.
Nie mogłam w to uwierzyć, momentalnie łzy znowu napłynęły mi do oczu i byłam w ogromnym szoku
- Czyli oboje są zdrowi ?
- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku. Gratuluję.

Podziękowałam za wizytę i pojechałam do domu. Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony byłam ogromnie szczęśliwa, ale z drugiej myślałam jak my sobie poradzimy z dwójką ? Carsona często nie ma w domu, a samej będzie mi ciężko.
Pierwszą osobą, do której zadzwoniłam była moja mama. Po tym jak opowiedziałam jej całą historię była zachwycona . Opowiedziałam jej o moich obawach, ale ta pocieszała mnie i po tej rozmowie wszystkie obawy minęły. Teraz jest tylko radość.
Wieczorem zadzwoniłam do Carsona na skype :
- Cześć kochanie !
- Cześć. Co u Ciebie ?
- Wszystko dobrze, ciężki trening, później siłownia i padam z nóg. A co Ty taka radosna jesteś ?
- Mam powód, ale o tym powiem Ci jak wrócisz.
- Coś się stało ? No powiedz mi, proszę.
- Niespodzianka. To nie jest rozmowa na telefon.
- No to już nie mogę się doczekać kiedy wrócę. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Muszę lecieć, bo jestem zmęczona. Papa, ucałuj tam ode mnie Matta ;)
- Okey. Buziaki !!
************************************************************************
Co za niespodzianka !! Bliźniaki ;) 
Czekam na Wasze komentarze !!
Pozdrawiam ;*

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 32

Na szczęście Carson wrócił do domu i zaufawszy mnie leżącą i wyjąca z bólu, zapytał co mi się stało. Ja z trudem wykrztusiłam:
- Zdzwoń po Tomka (fizjoterapeuta Transferu)  natychmiast.
Carson zadzwonił, a jego przerażenie było ogromne. Kompletnie nie wiedział co się ze mną dzieje, a ja nie byłam w stanie mu wytłumaczyć.
Po 10 minutach przyjechał Tomek.
- Co Ci się stało ?
- To ampidelatia. Podaj mi szybko pokuritynę.
- No ale Ty jesteś w ciąży, nie mogę Ci tego podać, bo stracisz dziecko. Carson rozłóż szybko mój stół.
Oboje przenieśli mnie i razem z Tomkiem zniknęliśmy na godzinę w pokoju. Na całe szczęście Tomek wiedział co robić i udało nam się to wymasować.
Wyszłam kulejąc z pokoju i od razu podbiegł do mnie Carson.
- I jak już lepiej ? Co Ci się stało ?
- Już dobrze. Dzięki Tomek za wszystko, gdyby nie Ty to nie chcę myśleć co by mogło się stać.
- Nie ma za co, pamiętaj aby zadzwonić do tego masażysty.
- Maser nie wiem jak mam Ci dziękować, będę Tobie wdzięczny do końca życia.
- Dobra Carson Ty się uspokój, bo wszystko jest już dobrze i dbaj o swoją żonę.

- Dobra Aga mów mi o co chodzi. Co Ci się stało.
- No, bo kiedyś jak chodziłam jeszcze do gimnazjum i ogólniaka to wykryto u mnie chorobę mięśniową. Polega to na tym, że nagle mięsień mi wyskakuje, napręża się i ból odczuwa się taki, jakby wszystkie włókna mięśnia zaczęły się przerywać. Kiedyś te wypadki zdarzały się częściej, więc byłam zawsze w kontakcie z moim masażystą, poza tym miałam na to leki. Wystarczy, że zrobiłam sobie zastrzyk i wszystko wracało do normy.  Od jakiś 8 lat nie miałam żadnego ataku, więc myślałam, że choroba ustąpiła i jest wszystko dobrze i tu nagle dzisiaj mnie dopadło.
- Całe szczęście, że już jest dobrze. Tak się o Ciebie martwiłem. A jakbym nie przyszedł…
- Nie dramatyzujmy, wszystko jest dobrze. Nic poważnego by się nie stało, po prostu jest ból, który jest ogromny.
- A jeżeli to się niedługo powtórzy, a mnie nie będzie ?
- Zaraz zadzwonię do mojego lekarza i pojadę na wizytę, zapisze mi maść, którą będę musiała stosować no i będzie zawsze pod telefonem.
- Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś ?
- Bo zapomniałam o tym, tyle lat bez żadnego skurczu.
- Ale mi napędziłaś stracha.
- No przepraszam. Tylko, że do końca dzisiejszego dnia nie będę mogła się ruszać. Wiem, że jesteś Mistrzem Świata, ale będziesz mi musiał usługiwać.
- Tobie kochanie zawsze.

I tym miłym akcentem zakończył się dzień grozy.
************************************************************************
Wróciłam i kolejny rozdział !!! Powiem Wam, że jestem zakochana w Londynie. To jest coś niesamowitego, kocham tych wszystkich ludzi i chcę już tam wracać. Moja najlepsza wycieczka w życiu. 
Poza tym przechodziłam obok ulicy "CARSON ROAD" ;)
Czekam na Wasze komentarze !!
Pozdrawiam ;*

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 31

Spaliśmy mniej więcej do południa. Poszłam się rano wykąpać i nagle słyszę głośne: "FUCK"
- O kochanie obudziłeś się.
- Cześć!
- Widzę, że masz kaca jak stąd do wieczności.
- Żebyś wiedziała. Podasz mi coś do picia ?
- Masz ty mój Mistrzu!
Podałam mu wodę i zaczęłam się przebierać
- Aga jak Ty pięknie wyglądasz. Jak ten czas szybko leci. Ja nie zauważyłem nawet kiedy Ci się tak brzuch zaokrąglił.
- No kochanie jestem w 5 miesiącu ciąży, czego ty oczekujesz ?
-Nasz syn też będzie siatkarzem i też wygra Mistrzostwa Świata, obiecuję Ci to.
- Hahaha. Jeszcze się nie urodził a już ma wygrywać ? Ty jeszcze od wczoraj nie wytrzeźwiałeś. Macie o 15 mają samolot do Stanów, twoi rodzice też jadą. Jedziesz z nimi ?
- Nie jadę, z trenerem już uzgodniłem, że zostaję, no bo muszę zaopiekować się moją żonką i synkiem.
- Jesteś kochany, ale teraz idź się wykąp, bo musimy sprzątnąć i pojedziemy Bydgoszczy.
- No już dobrze „mamo”.
Wstał i sprzedał mi soczystego buziaka w policzek.
Ogarnęłam mniej więcej pokój i stanęłam przed lustrem przyglądając się mojemu brzuchowi. Za chwilę podszedł do mnie wykąpany Cars z mokrą czupryną i objął mnie trzymając ręce własnie na brzuchu.
- Jak myślisz jaki on będzie ?
- Chciałbym, żeby urodę odziedziczył po mamusi.
- O na pewno nie! Urodę i wzrost po tatusiu. Po mamusi może odziedziczyć mądrość. Hahahaha, nie no żartuję, ale już nie mogę się doczekać kiedy mały brzdąc będzie biegał po między naszymi nogami.
- A co z imieniem ?
- Podoba mi się Liam.
- No to będzie Liam, cieszę się, że wybraliśmy amerykańskie imię.
- Ale wiesz, że mi się to jeszcze może zmienić ?
- Spokojnie mamy jeszcze czas.
-Dobra ubieraj się, bo musimy wyjechać, żeby zdążyć przed wieczorem.
Po 5 h jazdy byłam strasznie zmęczona. Oczywiście ja prowadziłam, bo Carson nie mógł.
Gdy dotarliśmy do naszego mieszkania Cars musiał pojechać do klubu po jakieś papiery. Ja za to zajęłam się podpisywaniem kartonów, które już niedługo zostaną przewiezione do Rzeszowa.

Nagle poczułam ostry ból w lewej łydce, straciłam czucie w nodze i upadłam. Po chwili ból był tak silny, że nie mogłam się w ogóle ruszyć. Telefon był na stole i nie mogłam go dosięgnąć. Czułam jakby ucinali mi nogę bez znieczulenia. Nie wiedziałam co mam robić...
************************************************************************
I co teraz Agnieszka zrobi sama ? Czy ktoś jej pomoże ? Tego wszystkiego dowiecie się w następnym poście ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Dla osób czytających tego bloga mam przykrą wiadomość, ponieważ przez  prawie cały przyszły tydzień nie będę dodawała kolejnych rozdziałów. Wyjeżdżam na wycieczkę szkolną do Londynu i wracam dopiero w czwartek, więc w ten dzień od razu po przyjeździe wstawię kolejny rozdział. Mam nadzieję, że to chwilowe zawieszenie nie zniechęci Was do czytania dalszych losów Agnieszki i Carsona i z chęcią tu wrócicie, na najważniejsze rozdziały ;)
Pozdrawiam ;**
PS. Jeżeli chcecie mogę dodać jeszcze dzisiaj zakończenie tego rozdziału, ale muszę tę chęć widzieć w Waszych komentarzach ;)

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 30

Dzisiaj z Alicją jedziemy na mecz. Pierwsze spotkanie po miesiącu. Już nie mogę się doczekać.  Miałyśmy wejściówki VIP, więc nasi mężowie od razu nas zauważyli. Mecz był bardzo zacięty, jak chyba wszystkie tych dwóch drużyn. Spotkanie wygrali Polacy 3:2. Po meczu podeszli do nas Matt i Carson.
- Czy Wy zawsze będziecie wygrywać z nami 3:2 ?
- Cześć kochanie ! Tak bardzo się za Tobą stęskniłam.
- Ja za Tobą też.
Wtuliłam się w jego ramiona i nie chciałam go wypuścić. Razem z Mattem musieli iść się rozciągać po meczu, więc my nie czekałyśmy na nich tylko pojechałyśmy do hotelu, w którym spali siatkarze.
Po 2 h przyjechali do nas nasi partnerzy.
-Długo trzeba na Was czekać przystojniaki.
- No wiecie, o kibiców trzeba dbać.
- A o nas ? Przecież jesteśmy Waszymi najwierniejszymi fankami.
- Wami to się zajmiemy specjalnie.


Rano w czwórkę zeszliśmy na śniadanie, a tam cała sala wielkich dwumetrowców. Byli wszyscy reprezentanci Polski, jak i USA. Od razu podeszliśmy do Paula Lotmana i przysiedliśmy się do jego stolika. Po posiłku porozmawiałyśmy z Andrzejem i Zbyszkiem no i powoli zbierałyśmy się do wyjazdu, bo siatkarze wyjadą o 14.  Wszyscy się pięknie pożegnaliśmy i razem z Alą ruszyłyśmy w drogę. Pojechałyśmy do mnie do Bydgoszczy, bo mam wiele pracy przy przeprowadzce. 

Przede mną kolejny ciężki okres. Nie dość, że jestem sama, to jeszcze przeprowadzka, ciąża i ogrom pracy. Teraz w radiu mamy istne urwanie głowy. Ale z jednej strony lepiej, że mam co robić, bo jakbym miała całe dnie siedzieć sama w domu to bym zwariowała. W studiu mamy świetną atmosferę i naprawdę lubię tam przychodzić.

 Jeszcze tylko Mistrzostwa Świata i Carson będzie znowu przy mnie. Na całe szczęście impreza ta odbywa się w Polsce, więc nie będzie większego kłopotu ze spotkaniami. Fazę grupową rozegrali w Krakowie, a potem przeszli dalej i kolejne spotkania grali w Bydgoszczy, więc było idealnie. Z każdym meczem Amerykanie byli bardziej pewni siebie i wygrywali ze wszystkimi, zdarzyła im się jedna porażka z Polakami, ale ona nie przeszkodziła w tym, aby przeszli dalej, podobnie jak nasz kraj.
Nadszedł finał niespodziewany dla USA, bo nikt na nich wcześniej nie stawiał no i dla Polaków, którzy byli w świetnej formie do tego niesieni najlepszym dopingiem.

Emocje były niesamowite, niestety mecz zakończył się 3:2 dla USA, cała hala załamana w płaczu. Ja też nie do końca byłam zadowolona, bo jednak Polska to Polska, ale jak zobaczyłam radość na twarzy Carsona to od razu zrobiło mi się lepiej. Nie mogłam w to uwierzyć. Szaleństwo wszystkich zawodników było ogromne. Po radości na środku parkietu Cars szybko do mnie podbiegł  i ciesząc się jak małe dziecko wziął mnie na ręce i nie chciał puścić.
- Kochanie gratuluję !
-Aga Ty nie wiesz ile to dla mnie znaczy, nareszcie się udało wygrać z Wami.
- Jestem z Ciebie bardzo dumna, mam dla Ciebie niespodziankę.
- Jaką ?
- Będziemy mieli synka.
Jego oczy zaszkliły się totalnie nie mógł wydusić z siebie słowa.
- Kocham Cię, muszę już lecieć, do zobaczenia później, wiedz tylko, że jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi.
Przed wręczeniem medali ogłoszono nagrody indywidualne. Nagle z głośników wydobywa się :
„And the best spiker on World Championship is Carson Clark”
Wow ! Carson najlepszym atakującym. Byłam z niego taka dumna.
Oczywiście po meczu było wielkie świętowanie. Hotel huczał aż do samego rana. Wpadli tez polscy siatkarze, bo przecież II miejsce MŚ to ogromny sukces.
Sportowcy oczywiście ograniczają alkohol, ale wtedy to ledwo doprowadziłam Carsona do pokoju, no ale mistrzowi świata się należało. 
************************************************************************
Mistrzostwa Świata !!! Jak Wam się podoba 30 rozdział ?
Czekam z niecierpliwością na Wasze komentarze ;)
Pozdrawiam ;**

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 29

Dzisiaj wielki dzień. Razem z Carsem idziemy na wizytę do lekarza, aby sprawdzić czy z dzieckiem jest wszystko w porządku. Po przyjeździe do kliniki od razu poszliśmy zrobić badanie USG i lekarz się zapytał czy chcemy usłyszeć jak bije serduszko. 
Nagle z głośników razem z Carsonem usłyszeliśmy charakterystyczne bum bum, bum bum. Ścisnęłam mocniej dłoń Carsa i się popłakałam. To było takie piękne, w moim ciele jest człowieczek  wielkości orzecha i sprawia nam taką radość. W oczach męża widziałam wzruszenie, choć jako twardy mężczyzna próbował powstrzymywać się od płaczu.
- Panie doktorze. To będzie chłopiec czy dziewczynka ?
-Jeszcze nie wiadomo. Nic nie widzę, ale jest bardzo zdrowe..
Byliśmy tacy szczęśliwi, widziałam błysk w oczach Carsa, to było coś niesamowitego.
Po wizycie wróciliśmy do domu, Carson wszystkim znajomym chwalił się zdjęciem płodu, był taki podekscytowany.
Jesteśmy małżeństwem już tydzień i najwyższy czas wybrać się na miesiąc miodowy, który w naszym przypadku będzie trwał tydzień.  Carson zawsze marzył, żeby polecieć na wyspę Bali, więc wybierzemy się właśnie tam.
Tylko we dwoje, cały tydzień razem. Już nie mogę się doczekać. Wylatujemy już pojutrze.


Podróż minęła nam bez żadnych przeszkód. Byłam już  w wielu ciepłych krajach i widziałam już kilka pięknych plaż i niesamowitych widoków, ale to co zobaczyłam na tej wsypie było niezwykłe. Zakochałam się w tym miejscu. Widok z sypialni był bajkowy. Przezroczysta woda, nurkowanie wśród raf koralowych, inna kultura, nowi znajomi, nocne spacery i ukochany. Czego chcieć więcej ?
Bardzo potrzebowałam tego tygodnia, aby się tak zupełnie zresetować. Było idealnie. No ale musieliśmy wracać i to było najgorsze. Najgorsze z tego względu, że oznaczało ono kolejną rozłąkę. Po tylu latach już się do tego przyzwyczaiłam. Moim mężem jest pierwszy atakujący Stanów Zjednoczonych, więc muszę trochę pocierpieć.
Najgorsze jest pożegnanie, kiedy widzisz, że twój ukochany odchodzi i się przez długi czas nie zobaczycie. W tym roku będziemy się częściej widywać, bo Polacy są w tej samej grupie z czego się bardzo cieszę. Razem z Alą będziemy jeździły za naszymi gwiazdami.

Ale co potem… Co po sezonie reprezentacyjnym… Stwierdziliśmy, że trzeba spróbować czegoś nowego i Carson odchodzi z Bydgoszczy. Naszym głównym kandydatem jest Resovia. Rzeszów daleko od Bydgoszczy, ale zawsze bliżej niż np. we Włoszech, poza tym będę miała blisko Klaudię. Już niedługo Carson podpisuje umowę, klub jest mega profesjonalny no i oferuje nam większe pieniądze. Mam nadzieję, że ten klub będzie dla nas szczęśliwy. 
************************************************************************
Kolejny rozdział !! Podoba się Wam ? To jak chłopiec czy dziewczynka ?
Czekam na komentarze ;)
Pozdrawiam ;**

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 28

Następnego dnia tak w okolicach południa, bo dopiero wtedy się obudziłam, wyszłam na balkon i nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Na moim palcu była złota obrączka. Wyciągnęłam się i nagle poczułam jak wielkie ręce obejmują mnie w pasie.
- Witaj moja piękna żono.
- Mój mężuś już wstał ? Jak się czujesz ?
- Dobrze, trochę mnie głowa boli, ale to jest nieważne.
- No trochę wczoraj zabawiliście się.
- Kochanie nasze wesele odbyło się tylko raz w moim życiu.
- Haha. Masz rację. Musimy zejść na śniadanie.
Ubraliśmy się i zeszliśmy do restauracji. Praktycznie wszyscy już tam byli.
Wchodzimy, a w tle słychać : „Witamy państwa młodych” i wszyscy zaczęli klaskać.

-Dziękujemy za miłe powitanie, ale nie musicie zawsze klaskać kiedy się razem pojawiamy.

Dzisiaj poprawiny, czyli kolejne przygotowania.
Nagle razem z Carsem widzimy niespodziewanego gościa. Przyszedł Andrzej z jakąś dziewczyną.
- Cześć. Chciałbym Wam bardzo pogratulować i życzyć szczęścia na nowej drodze życia. Tutaj taki mały upominek od nas.- powiedział Andrzej
- Dziękujemy, naprawdę nie musiałeś się wykosztowywać. A to kto ?
- To moja partnerka Kasia.
- Bardzo miło mi Cię poznać.
- No to Andrzej zostańcie na poprawinach – powiedział Carson
- Nie, nie będziemy Wam przeszkadzać, to wasze święto i ja nie jestem tu potrzebny. Chciałem tylko Wam pogratulować.
- Dobra nie przesadzaj, to co było kiedyś jest już za nami i zostań.
Andrzej się zgodził, a ja byłam pod wrażeniem tego co zrobił Cars. Po wcześniejszych incydentach oboje nie przepadali za sobą i zdziwiłam się gdy Carson zaprosił go, to było bardzo miłe.
Wszyscy usiedliśmy do stołu i spożyliśmy posiłek. Potem puszczony był film, który przygotowali wspólnie bracia Carsa i Mateusz. Całe nasze życie opisane na zdjęciach i różnych filmikach. Od dzieciństwa aż do teraz. To było takie piękne. Ze wzruszenia zalałam się łzami połączonymi ze śmiechem, bo niektóre momenty były naprawdę komiczne. Wiedziałam, że Cars przed przyjazdem do Polski miał bardzo bujne życie, ale niektóre zdjęcia to mnie zaskoczyły.
Po wspólnym oglądaniu Andrzej poprosił mnie, abyśmy przeszli się i porozmawiali. Zgodziłam się i poszliśmy.
- Cieszę się, że przyszedłeś.
-Zdziwiłem się, że Carson tak ciepło mnie przyjął.
-Szczerze mówiąc to ja też się zdziwiłam, ale jesteśmy dorośli i to co było jest już za nami.
- Cieszę się, że potrafimy teraz normalnie rozmawiać. Nie wiem co ja sobie wtedy myślałem.
-Dobra Andrzej nie wracajmy do tego.
- Masz rację, teraz Ty jesteś szczęśliwa z Carsonem, a ja…
- No właśnie Kasia to coś poważnego ? Czym się zajmuje ?
- Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, bo przez te wszystkie lata nie udawało mi się stworzyć poważnego związku. Kasia jest modelką.
- Modelką, jak ładnie. A co u twoich rodziców ?
-U nich wszystko dobrze. A Carson zostaje w Bydgoszczy czy zmieniacie klub ?
-Jeszcze do końca nie wiemy, ale pewne jest to, że zostajemy w Polsce, bo w zaistniałej sytuacji wolę mieć bliskich przy sobie.
- Jakiej sytuacji ?
- A to Ty nie wiesz ? Jestem w ciąży, drugi miesiąc.
- Naprawdę ? No to gratuluję. Chłopiec czy dziewczynka ?
-Jeszcze nie wiemy, za tydzień mam wizytę.
- Lena i Oliwier ?
- Jeszcze nie uzgodniliśmy, ale skąd znasz moje typy?
- Tak planowaliśmy nazwać nasze dzieci, nie pamiętasz ?
-Masz rację. Gust mi się nadal nie zmienił. Chyba musimy już wracać. Fajnie jest tak normalnie porozmawiać jak dobrzy znajomi.
- Cieszę się, że się pogodziliśmy.


To były najpiękniejsze dni, ale również i bardzo męczące. Tyle gości, nerwów i na szczęście jesteśmy już po. Jesteśmy szczęśliwym i świeżo upieczonym małżeństwem. Do zgrupowania mamy jeszcze 3 tygodnie, więc musimy się sobą nacieszyć.
************************************************************************
Ślub, ślub i po ślubie. Podobał się Wam ?
Czekam na Wasze komentarze !!
Pozdrawiam ;**

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 27

Nadszedł dzień wyjazdu. Wszyscy byli podekscytowani. A ja to podwójnie.
Dni w Rzeszowie minęły nam przyjemnie. Odwiedziłyśmy Dawida Konarskiego, który w zeszłym sezonie grał w Bydgoszczy. Fajnie było znowu poczuć się jak dawniej.
Nadszedł dzień meczu. Podpromie pękało w szwach. Emocji co nie miara. Pierwszy set po zaciętej walce niestety dla gospodarzy, ale już w następnym się odrodziliśmy i dość pewnie wygraliśmy. Stan rywalizacji 1:1. Resovia pokonuje nas w kolejnej partii. Transfer się nie poddaje i jest 2:2. A więc o mistrzostwie zadecyduje tie-break.
Mecz stał na niesamowicie wysokim poziomie, ale niestety Resovia okazała się lepsza i to oni cieszą się ze złotymi medalami na szyjach.  Jak widziałam miny siatkarzy z Bydgoszczy i oczy Carsona to ledwo powstrzymywałam się od płaczu. Niestety taki jest sport, było bardzo blisko i to chyba najbardziej boli. Carson do mnie podszedł:
- Kochanie, było dobrze. Zabrakło naprawdę niewiele. Jesteś i tak najlepszy. Nie przejmuj się.
- Dzięki, że tu jesteś.




Po nieudanym pojedynku wróciliśmy do Bydgoszczy i czekała nas impreza zakończenia sezonu. Było niesamowicie. Nawet bez alkoholu można się świetnie bawić, bo w moim stanie to przecież niedozwolone. Pomimo tej porażki wszyscy mieli dobre humory, bo wicemistrzostwo to i tak duży sukces. Siatkarze popisywali się swoimi umiejętnościami wokalnymi, a później do rana parkiet był zajęty przez tych naszych ukochanych wielkoludów.

Do wesela został ponad tydzień i jestem strasznie zestresowana. Wszystkim się ogromnie przejmuję.

Nadszedł dzień wieczoru panieńskiego i kawalerskiego. Powiem tak było świetnie. Wszyscy się dobrze bawili, więc musiało być idealnie.

Nadszedł ten dzień, na który każda dziewczyna w życiu czeka. Dzisiaj wyjdę za mężczyznę, którego kocham nad życie. Od samego rana przygotowania fryzjer, make up. Ślub odbędzie się w nieziemskim ogrodzie niedaleko plaży. Wszystko było idealnie poustawiane i było perfekcyjne. Nie miałam, żadnych wątpliwości, że to najlepszy dzień w moim życiu, choć denerwowałam się niesamowicie. Wszystko już gotowe. Słyszę marsz weselny Mendelsona i razem z tatą wychodzę. Wszyscy wpatrzeni we mnie jak w obrazek, a ja ze łzami w oczach, ze ściśniętym gardłem idę do mojego ukochanego. Naszymi świadkami byli Klaudia i Matt. Stanęłam obok Carsona. Wyglądał niesamowicie. Piękny czarny garnitur, ułożone włosy, wyglądał idealnie. Jeszcze raz od nowa się w nim zakochałam.
-Wyglądasz nieziemsko – wyszeptał pan młody
Uśmiechnęłam się do niego i rozpoczęła się ceremonia.
Po części uroczystej przyszedł czas na życzenia. Wszyscy stali w długiej kolejce by pogratulować nam i życzyć szczęścia na nowej drodze życia. Gdy podeszła do mnie mama nie wytrzymałam i obie zaczęłyśmy płakać ze szczęścia.

No i w końcu czas na wesele. Wszyscy przenieśli się do restauracji, która miała przepiękny widok na morze. Idealne miejsce na ślub. Po wejściu wszyscy wypili kieliszek szampana i zaczęli krzyczeć „ gorzko, gorzko, gorzko”. Carson zdezorientowany nie widział co ma robić, więc przejęłam inicjatywę i wpiłam się w jego usta. Wszyscy nagrodzili nas brawami i śmiechem. Cars nie znał tego zwyczaju, więc nie ma co się mu dziwić.
- Czyli od teraz jesteś panią Clark.
- Tak kochanie. Czekałam na to całe życie i nareszcie jestem.
Po głównym daniu razem z Carsem wstaliśmy.
-Chcielibyśmy Wam coś ogłosić – powiedziałam
- Dziękujemy wszystkim za prezenty i za to, że tu przyszliście. To jest dla nas naprawdę ważne, ale mamy dla Was wszystkich niespodziankę, bo już niedługo, to znaczy jeszcze trochę, ale nasza rodzina się powiększy, bo Agnieszka jest w ciąży. Drugi miesiąc, no i będziemy rodzicami.
Cała sala wstała i zaczęła klaskać. Crason jeszcze raz wszystko powtórzył tylko dla anglojęzycznej części rodziny po angielsku. No i znowu wszyscy zaczęli nam gratulować. Moja mama, jak i mama Carsa były zalane łzami. To było coś niesamowitego, wszyscy byli tacy szczęśliwi.
Nadszedł czas na wspólne zdjęcia. Wypadało zrobić sobie fotkę z każdym, więc staliśmy tak z godzinę i tylko pozowaliśmy do zdjęć.
- Już wiem jak się teraz kochanie czujesz – szepnęłam do Carsa
- Sława to przyjemna rzecz !
Razem wybuchliśmy śmiechem.
Wesele trwało do rana. Wytańczyłam się za wszystkie czasy. Oczywiście najdłużej bawili się siatkarze, którzy przygotowali dla nas przedstawienie, które dotyczyło nas wszystkich. Śmiechu było co nie miara. Marcin Waliński wcielił się we mnie i powiem Wam, że świetnie mu wychodziło naśladowanie mojej osoby.
************************************************************************
Kolejny rozdział ;) Już po ślubie, nareszcie !!
Czekam na Wasze komentarze !!
Pozdrawiam ;**

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 26

PERSPEKTYWA CARSONA:
Wtedy gdy zobaczyłem ją z tym kolesiem myślałem, że wybuchnę. Ona całowała się z jakimś typem. Czułem się okropnie. Nie chciałem się z nikim widzieć, chciałem być sam. Pojechałem do Kipka, aby mnie przenocował. Nie chciałem mu o niczym mówić. Następnego dnia  widzę jak do pokoju wchodzi Aga. Byłem na nią wściekły. Ale gdy mi wszystko wyjaśniła zrozumiałem, że to nie wyglądało tak jak to sobie wyobrażałem. Chciałem za nią iść, ale nie miałem tyle odwagi.  Po chwili przyszedł do mnie Marcin.
-Stary co Ty robisz ? Czy Ty nie widzisz co tracisz ?
- Czy Ty mógłbyś się nie wtrącać w mój związek ?
-Mógłbym, ale jak widzę jak ona cierpi… Tak nie może być. Rusz dupę i zacznij walczyć, bo stracisz najcudowniejszą osobę, którą spotkałeś.
-Człowieku daruj sobie te gadki.
Po wyjściu Marcina zrozumiałem, że ma rację i muszę pojechać do Agi.

PERSPEKTYWA AGNIESZKI:

Wróciłam do domu i po chwili zjawia się u mnie Roger z Anią.
-Jak się czujesz ? –spytał Marcin
- A jak mogę się czuć ? Ale dobra nie psujmy atmosfery moimi problemami. Co u was jak Oskar i Ola ?
-Dzieci świetnie. A u nas też wszystko w porządku.
Ania poopowiadała mi o dzieciach, różne wspomnienia i dzięki niej poprawił mi się humor. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę tylko wielki bukiet róż na długich nogach.
- Przepraszam.
- Carson !
- Nic nie mów. Przepraszam Cię, za to, że nie chciałem Ci uwierzyć. Targały mną wiele emocji. Chciałem za Tobą wczoraj wybiec, ale nie miałem odwagi. Wybaczysz mi ?
-Wybaczę, ale pod warunkiem, że najpierw będziesz mnie wysłuchiwał, a potem oceniał.
- Oczywiście.
- No to my już chyba pójdziemy- wtrąciła Ani.
- Żegnamy państwa Clark – z uśmiechem powiedział Roger
- Hoho Marcin, ja jeszcze nie jestem Clark.
- No Rodewald jeszcze 2 miesiące i będziesz Clark.
- No tego to jestem pewny na 100% – Carson puścił do mnie oczko.
- Zazdroszczę Ci tych kwiatów i tej nocy, która Cię czeka – szepnęła do mnie Ania

Po wyjściu gości Carson zamknął mnie w swoim uścisku i w namiętnym pocałunku wylądowaliśmy w sypialni.

Byliśmy ostatnio u lekarza i z dzidziusiem wszystko w porządku. Oprócz Ali, Matta, Klaudii,Miguela no i Agaty i Marcina nikt nie wiedział o tym, że jestem w ciąży. Postanowiliśmy, że powiemy wszystkim na weselu, które zbliża się nieubłaganie. Jeszcze tylko 3 tygodnie. Jestem taka podekscytowana.

Sezon się kończy zostały jeszcze tylko mecz o medale. Transfer gra z Resovią o złoto. Niesamowite emocje. Pierwsze dwa mecze grali w Rzeszowie i niestety oby dwa przegrali, więc mecze w Bydgoszczy były meczami o wszystko, bo gra się do 3 zwycięstw. W domu sytuacja była napięta, bo wszystko wokół nas, kibice, klub wywierały presję. Pierwszy mecz na szczęście wygrany, ale po zaciętej wojnie 3:2.
Jutro kolejny mecz o wszystko. W domu staramy się nie rozmawiać o siatkówce, choć i tak w głowach mamy tylko jutrzejszy mecz.
Rano obudziliśmy się, zjedliśmy śniadanie. Atmosfera była trochę napięta, Carson pojechał na odprawę, a ja krzątał się po domu. Mecz był o 18 i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Pojechałam do Agaty i razem wyczekiwałyśmy na 16, kiedy będziemy mogły pojechać na halę.

Mecz się rozpoczął, Łuczniczka wypełniona do ostatniego miejsca, na pojedynek przyjechała rodzina Carsa, Mateusz z Moniką, Ala z Mattem. Byli wszyscy i każdy z nas miał jeden cel – zwycięstwo.
Na szczęście dzisiaj grali dużo pewniej i mecz zakończył się zwycięstwem 3:1. Taka radość wybuchła w hali, kibice dziękowali siatkarzom jeszcze długo po meczu. Czyli cała rywalizacja przenosi się znowu do Rzeszowa i tam medale zawisną na szyjach zawodników. Mecz miał być za tydzień i razem z Agatą chciałyśmy zorganizować wyjazd na mecz dla klubu kibica, aby Transfer miał doping, bo wszyscy wiemy, że Twierdza Rzeszów jest niepokonana. Z załatwianiem było wiele problemów, ale na szczęście udało nam się. 2 dni przed meczem dwa autobusy wyjadą z Bydgoszczy do Rzeszowa. Byłyśmy z siebie dumne, że udało nam się zorganizować to wszystko.
Do ślubu trochę ponad 2 tygodnie i organizacja wesela to jest ogromne wyrzeczenie. Gdyby nie znajomi i rodzina nie wiem czy by nam się to wszystko udało. 
Ślub bierzemy w amerykańskim stylu, ale w Polsce. Zdecydowaliśmy, że nad morzem. Wszystko jest już przygotowane, teraz trzeba tylko czekać na zakończenie sezonu. 
************************************************************************
Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze !!!
Pozdrawiam ;**