niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 26

PERSPEKTYWA CARSONA:
Wtedy gdy zobaczyłem ją z tym kolesiem myślałem, że wybuchnę. Ona całowała się z jakimś typem. Czułem się okropnie. Nie chciałem się z nikim widzieć, chciałem być sam. Pojechałem do Kipka, aby mnie przenocował. Nie chciałem mu o niczym mówić. Następnego dnia  widzę jak do pokoju wchodzi Aga. Byłem na nią wściekły. Ale gdy mi wszystko wyjaśniła zrozumiałem, że to nie wyglądało tak jak to sobie wyobrażałem. Chciałem za nią iść, ale nie miałem tyle odwagi.  Po chwili przyszedł do mnie Marcin.
-Stary co Ty robisz ? Czy Ty nie widzisz co tracisz ?
- Czy Ty mógłbyś się nie wtrącać w mój związek ?
-Mógłbym, ale jak widzę jak ona cierpi… Tak nie może być. Rusz dupę i zacznij walczyć, bo stracisz najcudowniejszą osobę, którą spotkałeś.
-Człowieku daruj sobie te gadki.
Po wyjściu Marcina zrozumiałem, że ma rację i muszę pojechać do Agi.

PERSPEKTYWA AGNIESZKI:

Wróciłam do domu i po chwili zjawia się u mnie Roger z Anią.
-Jak się czujesz ? –spytał Marcin
- A jak mogę się czuć ? Ale dobra nie psujmy atmosfery moimi problemami. Co u was jak Oskar i Ola ?
-Dzieci świetnie. A u nas też wszystko w porządku.
Ania poopowiadała mi o dzieciach, różne wspomnienia i dzięki niej poprawił mi się humor. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę tylko wielki bukiet róż na długich nogach.
- Przepraszam.
- Carson !
- Nic nie mów. Przepraszam Cię, za to, że nie chciałem Ci uwierzyć. Targały mną wiele emocji. Chciałem za Tobą wczoraj wybiec, ale nie miałem odwagi. Wybaczysz mi ?
-Wybaczę, ale pod warunkiem, że najpierw będziesz mnie wysłuchiwał, a potem oceniał.
- Oczywiście.
- No to my już chyba pójdziemy- wtrąciła Ani.
- Żegnamy państwa Clark – z uśmiechem powiedział Roger
- Hoho Marcin, ja jeszcze nie jestem Clark.
- No Rodewald jeszcze 2 miesiące i będziesz Clark.
- No tego to jestem pewny na 100% – Carson puścił do mnie oczko.
- Zazdroszczę Ci tych kwiatów i tej nocy, która Cię czeka – szepnęła do mnie Ania

Po wyjściu gości Carson zamknął mnie w swoim uścisku i w namiętnym pocałunku wylądowaliśmy w sypialni.

Byliśmy ostatnio u lekarza i z dzidziusiem wszystko w porządku. Oprócz Ali, Matta, Klaudii,Miguela no i Agaty i Marcina nikt nie wiedział o tym, że jestem w ciąży. Postanowiliśmy, że powiemy wszystkim na weselu, które zbliża się nieubłaganie. Jeszcze tylko 3 tygodnie. Jestem taka podekscytowana.

Sezon się kończy zostały jeszcze tylko mecz o medale. Transfer gra z Resovią o złoto. Niesamowite emocje. Pierwsze dwa mecze grali w Rzeszowie i niestety oby dwa przegrali, więc mecze w Bydgoszczy były meczami o wszystko, bo gra się do 3 zwycięstw. W domu sytuacja była napięta, bo wszystko wokół nas, kibice, klub wywierały presję. Pierwszy mecz na szczęście wygrany, ale po zaciętej wojnie 3:2.
Jutro kolejny mecz o wszystko. W domu staramy się nie rozmawiać o siatkówce, choć i tak w głowach mamy tylko jutrzejszy mecz.
Rano obudziliśmy się, zjedliśmy śniadanie. Atmosfera była trochę napięta, Carson pojechał na odprawę, a ja krzątał się po domu. Mecz był o 18 i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Pojechałam do Agaty i razem wyczekiwałyśmy na 16, kiedy będziemy mogły pojechać na halę.

Mecz się rozpoczął, Łuczniczka wypełniona do ostatniego miejsca, na pojedynek przyjechała rodzina Carsa, Mateusz z Moniką, Ala z Mattem. Byli wszyscy i każdy z nas miał jeden cel – zwycięstwo.
Na szczęście dzisiaj grali dużo pewniej i mecz zakończył się zwycięstwem 3:1. Taka radość wybuchła w hali, kibice dziękowali siatkarzom jeszcze długo po meczu. Czyli cała rywalizacja przenosi się znowu do Rzeszowa i tam medale zawisną na szyjach zawodników. Mecz miał być za tydzień i razem z Agatą chciałyśmy zorganizować wyjazd na mecz dla klubu kibica, aby Transfer miał doping, bo wszyscy wiemy, że Twierdza Rzeszów jest niepokonana. Z załatwianiem było wiele problemów, ale na szczęście udało nam się. 2 dni przed meczem dwa autobusy wyjadą z Bydgoszczy do Rzeszowa. Byłyśmy z siebie dumne, że udało nam się zorganizować to wszystko.
Do ślubu trochę ponad 2 tygodnie i organizacja wesela to jest ogromne wyrzeczenie. Gdyby nie znajomi i rodzina nie wiem czy by nam się to wszystko udało. 
Ślub bierzemy w amerykańskim stylu, ale w Polsce. Zdecydowaliśmy, że nad morzem. Wszystko jest już przygotowane, teraz trzeba tylko czekać na zakończenie sezonu. 
************************************************************************
Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze !!!
Pozdrawiam ;**

1 komentarz:

  1. No no, mega pozytywny rozdzialik. Czekamy na następny z niecierpliwością <3
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń