Spaliśmy mniej
więcej do południa. Poszłam się rano wykąpać i nagle słyszę głośne: "FUCK"
- O kochanie
obudziłeś się.
- Cześć!
- Widzę, że masz
kaca jak stąd do wieczności.
- Żebyś wiedziała.
Podasz mi coś do picia ?
- Masz ty mój
Mistrzu!
Podałam mu wodę i
zaczęłam się przebierać
- Aga jak Ty
pięknie wyglądasz. Jak ten czas szybko leci. Ja nie zauważyłem nawet kiedy Ci
się tak brzuch zaokrąglił.
- No kochanie
jestem w 5 miesiącu ciąży, czego ty oczekujesz ?
-Nasz syn też
będzie siatkarzem i też wygra Mistrzostwa Świata, obiecuję Ci to.
- Hahaha. Jeszcze
się nie urodził a już ma wygrywać ? Ty jeszcze od wczoraj nie wytrzeźwiałeś.
Macie o 15 mają samolot do Stanów, twoi rodzice też jadą. Jedziesz z nimi ?
- Nie jadę, z
trenerem już uzgodniłem, że zostaję, no bo muszę zaopiekować się moją żonką i
synkiem.
- Jesteś kochany,
ale teraz idź się wykąp, bo musimy sprzątnąć i pojedziemy Bydgoszczy.
- No już dobrze
„mamo”.
Wstał i sprzedał mi
soczystego buziaka w policzek.
Ogarnęłam mniej
więcej pokój i stanęłam przed lustrem przyglądając się mojemu brzuchowi. Za chwilę
podszedł do mnie wykąpany Cars z mokrą czupryną i objął mnie trzymając ręce własnie na
brzuchu.
- Jak myślisz jaki
on będzie ?
- Chciałbym, żeby
urodę odziedziczył po mamusi.
- O na pewno nie!
Urodę i wzrost po tatusiu. Po mamusi może odziedziczyć mądrość. Hahahaha, nie
no żartuję, ale już nie mogę się doczekać kiedy mały brzdąc będzie biegał po
między naszymi nogami.
- A co z imieniem ?
- Podoba mi się Liam.
- No to będzie Liam, cieszę się, że wybraliśmy amerykańskie imię.
- Ale wiesz, że mi
się to jeszcze może zmienić ?
- Spokojnie mamy
jeszcze czas.
-Dobra ubieraj się,
bo musimy wyjechać, żeby zdążyć przed wieczorem.
Po 5 h jazdy byłam
strasznie zmęczona. Oczywiście ja prowadziłam, bo Carson nie mógł.
Gdy dotarliśmy do
naszego mieszkania Cars musiał pojechać do klubu po jakieś papiery. Ja za to
zajęłam się podpisywaniem kartonów, które już niedługo zostaną przewiezione do
Rzeszowa.
Nagle poczułam ostry ból w lewej łydce, straciłam czucie w nodze i
upadłam. Po chwili ból był tak silny, że nie mogłam się w ogóle ruszyć. Telefon
był na stole i nie mogłam go dosięgnąć. Czułam jakby ucinali mi nogę bez znieczulenia. Nie wiedziałam co mam robić...
************************************************************************
I co teraz Agnieszka zrobi sama ? Czy ktoś jej pomoże ? Tego wszystkiego dowiecie się w następnym poście ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Dla osób czytających tego bloga mam przykrą wiadomość, ponieważ przez prawie cały przyszły tydzień nie będę dodawała kolejnych rozdziałów. Wyjeżdżam na wycieczkę szkolną do Londynu i wracam dopiero w czwartek, więc w ten dzień od razu po przyjeździe wstawię kolejny rozdział. Mam nadzieję, że to chwilowe zawieszenie nie zniechęci Was do czytania dalszych losów Agnieszki i Carsona i z chęcią tu wrócicie, na najważniejsze rozdziały ;)
Pozdrawiam ;**
PS. Jeżeli chcecie mogę dodać jeszcze dzisiaj zakończenie tego rozdziału, ale muszę tę chęć widzieć w Waszych komentarzach ;)
PS. Jeżeli chcecie mogę dodać jeszcze dzisiaj zakończenie tego rozdziału, ale muszę tę chęć widzieć w Waszych komentarzach ;)
Boziu oby z dzidziusiem wszystko było dobrze :(
OdpowiedzUsuńAga ma jakiegoś pecha i ciągle się jej coś przytrafia.
P.S Zapraszam około 17 na 16 rozdział ;)
http://od-spojrzenia-do-zakochania.blogspot.com/
Oby jej się nic nie stało, no i oczywiście dzidziusiowi! Jak możesz to dodaj jeszcze dzisiaj rozdzialik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Prosimy o kolejny rozdział. Bardzo, bardzo, bardzo! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D